– To prywatna sprawa premiera – powiedział sekretarz rządu Hirofumi Hirano. Tyle że nie jest to pierwsza taka afera. W czerwcu okazało się, że raporty finansowe sztabu wyborczego Hatoyamy zawierały nazwiska osób zmarłych, wykazanych jako rzekomi ofiarodawcy. Hatoyama oświadczył wówczas, że nic nie wiedział o takich praktykach, i przeprosił za „błędy”. Śledztwo trwa, ale w tym czasie sztab Hatoyamy poinformował, że raporty zostały poprawione.

Wpadkę premiera wykorzystuje opozycja atakująca szefa rządu i jego Partię Demokratyczną. – Powinien pan szczegółowo wyjaśnić całą aferę – grzmiał sekretarz generalny Partii Liberalno-Demokratycznej (PLD) Tadamori Oshima. PLD krytykuje też rząd za pogorszenie stosunków z USA, najważniejszym sojusznikiem Japonii.

Świeżo upieczony premier zapowiada, że zamierza trwać na stanowisku do końca kadencji, czyli do 2013 roku. Podkreślił, iż zawarł „czteroletni kontrakt ze społeczeństwem”.

– Dopiero po czterech latach społeczeństwo oceni, czy nasze obietnice zostały spełnione – mówił.