67-letni George Tiller był najbardziej znanym lekarzem w Stanach Zjednoczonych, wykonującym tzw. późne aborcje. Klinika, której był właścicielem przez 20 lat, wykonywała tego typu zabiegi nawet w drugim lub trzecim trymestrze ciąży. Wielokrotnie odbywały się więc przed nią demonstracje przeciwników aborcji. Dwa razy Tiller uniknął śmierci: w 1986 roku, gdy w jego klinice eksplodowała bomba, i w 1993 roku, gdy Shelley Shannon postrzeliła go w oba ramiona. 31 maja tego roku zginął jednak trafiony w głowę, gdy wychodził z kościoła luterańsko-reformowanego.
– Zdecydowałem się na takie działanie, ponieważ życie dzieci nienarodzonych było w bezpośrednim niebezpieczeństwie – wyjaśnia teraz 51-letni Scott Roeder oskarżony o zamordowanie lekarza. – Obrona niewinnego życia. To był mój motyw. To dość proste – tłumaczył we wtorek polskiego czasu w udzielonym przez więzienny telefon wywiadzie dla agencji Associated Press.
Jak podkreślał, nie żałuje, że zabił, bo wierzy, że ocalił w ten sposób życie innych. – Powiedziano mi, że co najmniej cztery kobiety zmieniły zdanie i jednak urodzą swoje dzieci. Ale nawet gdyby to była tylko jedna kobieta, to kto żałowałby tego, że bronił nienarodzonych – podkreślał Roeder.
Według adwokata rodziny Tillera próba zastosowania w tym przypadku przepisów o obronie koniecznej doprowadziłaby do „chaosu i byłaby równoznaczna z anarchią”. Już wcześniej zresztą sądy nie przyjmowały takiej argumentacji w procesach oskarżonych o zabójstwa lekarzy dokonujących aborcji. Zdaje sobie też z tego sprawę jeden z adwokatów Roedera, który podkreśla, że w prawie stanowym nie ma zapisów o „obronie koniecznej” i że podczas procesu zespół obrońców nie planuje użycia tego argumentu. – Sprawdziliśmy taką możliwość. Jej zastosowanie nie wydaje się jednak realne i dlatego nie zamierzamy jej wykorzystywać – tłumaczył obrońca Steve Osburn.
Roeder zdecydował się na wywiad w dniu, w którym organizacje antyaborcyjne wydały ważne oświadczenie. Przekonują w nim, że „w obronie nienarodzonego dziecka można podjąć takie same działania jak w obronie dziecka narodzonego”. W czerwcu zabójstwo „Doktora Aborcji” potępiło wielu działaczy antyaborcyjnych. Randall Terry, znany działacz antyaborcyjny, podkreślał jednak, że Tiller był „masowym mordercą”, a jego ręce były splamione krwią. Czy zatem można powiedzieć, że Roeder działał w obronie koniecznej? – Nie. I tylko tyle mam w tej sprawie do powiedzenia – uciął w krótkiej rozmowie z „Rz” prezes jednej z największej organizacji pro-life Operacja Ratunek Troy Newman.