– To totalny zawrót głowy. Nikt nie spodziewał się, że sytuacja całkowicie się zmieni – mówi „Rz” rumuński politolog George Tiugea. Gdy rozmawialiśmy w niedzielę, wszystko wskazywało na to, że w wyborach prezydenckich zwycięża socjaldemokrata Mircea Geoana. Wczoraj – jak wielu Rumunów – Tiugea nie krył zdumienia. – Wiedzieliśmy, że idą łeb w łeb. Ale nie aż tak – mówi.
W poniedziałek – jak wielu Rumunów – Tiugea nie krył zdumienia. – Wiedzieliśmy, że idą łeb w łeb. Ale nie aż tak – mówi. Po przeliczeniu ponad 99 procent głosów okazało się, że na centroprawicowego Traiana Basescu głosowało 50,33 proc. wyborców, a na Geoanę – 49,66 proc. Dzień wcześniej podobne wyniki sondaży wskazywały, że przegranym będzie dotychczasowy prezydent.
– Te wyniki pokazują, że rumuńskie społeczeństwo przede wszystkim jest zdezorientowane i właściwie nie ma zaufania do nikogo – mówi „Rz” były konsul w Bukareszcie, dziś wykładowca na UJ Kazimierz Jurczak.
[srodtytul]To taki swój chłop[/srodtytul]
Basescu, który rządzi Rumunią od pięciu lat, co chwila był bohaterem medialnych skandali. Raz kłócił się z parlamentem, innym razem wyzywał dziennikarza od śmierdzących Cyganów. Gdy jego córka, modelka, trafiła do Parlamentu Europejskiego, został oskarżony o nepotyzm. Wytykał kapitalistom, że są złodziejami.