Kandydat opozycyjnej partii Białoruska Chrześcijańska Demokracja wyszedł na wolność w nocy 1 stycznia. Z informacji zamieszczonej na stronie internetowej partii wynika, że podpisał zobowiązanie do nieopuszczania kraju i zgodę na udział w śledztwie. Jednak nie ta standardowa procedura umożliwiła Rymaszeuskiemu opuszczenie aresztu (w sprawie o zorganizowanie zamieszek będzie odpowiadał z wolnej stopy). Opozycjonista złożył pisemne wyjaśnienie skierowane do prezydenta Aleksandra Łukaszenki.
Eksperci zapewniają, że ingerencja najważniejszej osoby w państwie w śledztwo jest niezgodna z prawem. – Zdarza się to na Białorusi tylko w sprawach wszczętych z przyczyn politycznych i nie ma nic wspólnego z praworządnością – mówi „Rz” prawnik i ekspert Centrum Obrony Praw Człowieka Wiasna Walancin Stefanowicz. Nasz rozmówca przypomina, że o możliwości takiej pozaprawnej ingerencji mówił niedawno sam prezydent Łukaszenko.
Kolejny wypuszczony na wolność opozycjonista to Andrej Dzmitryjeu, szef sztabu wyborczego poety Uładzimira Nieklajeua, najgroźniejszego rywala Łukaszenki w wyborach z 19 grudnia ubiegłego roku. Dzmitryjeu w rozmowie z Radiem Swaboda kategorycznie zaprzeczył przypuszczeniom, że podobnie jak Rymaszeuski rów- nież Nieklajeu podpisał list do prezydenta. Tuż po wyborach Dzmitryjeu wystąpił jednak w białoruskiej telewizji publicznej z oświadczeniem, że nie ma pretensji do milicjantów w związku z napadem i ciężkim pobiciem jego szefa Uładzimira Nieklajeua. W telewizji pojawiły się wówczas także pełne skruchy wystąpienia innych opozycjonistów. Wśród nich – białoruskiego Polaka, wiceszefa Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Jarosława Romańczuka. Jest on jedynym opozycyjnym kandydatem, który mimo że uczestniczył w manifestacji 19 grudnia, nie tylko nie został osadzony w areszcie, lecz ma nawet możliwość opuszczania kraju.
– Nie traktowałbym wypuszczenia Rymaszeuskiego i Dzmitryjeua jako początku uwalniania więźniów – mówi „Rz” politolog Aleksander Kłaskouski, którego syn przebywa w areszcie KGB oskarżony w sprawie karnej o wywołanie masowych zamieszek.Kłaskouski zapewnia, że zwolnienie dwóch opozycjonistów to sygnał dla Europy, iż prezydent Łukaszenko jest gotów negocjować wypuszczenie reszty więźniów politycznych. – Więźniów KGB Łukaszenko traktuje jako towar polityczny, za który w negocjacjach z Zachodem można utargować korzyści i preferencje, nie zmieniając niczego w systemie rządzenia Białorusią – podkreśla Kłaskouski. – Na dodatek to, że ktoś wyszedł na wolność, wzbudzi w środowisku opozycyjnym atmosferę wzajemnych podejrzeń o układanie się z dyktatorem i jeszcze bardziej podzieli i osłabi opozycję – dodaje.
W areszcie KGB wciąż przebywa 20 opozycjonistów, w tym czterech rywali Łukaszenki: Uładzimir Nieklajeu, Mikołaj Statkiewicz, Aleś Michalewicz i Andrej Sannikau wraz z żoną, znaną dziennikarką Iryną Chalip. Sannikau i Chalip mają trzyletniego synka, który z powodu aresztowania rodziców może trafić teraz do rodziny zastępczej.