[i]Korespondencja z Berlina[/i]
Grupa posłów koalicji rządzącej CDU/CSU i FDP domaga się utworzenia osobnego miejsca pamięci poświęconego wypędzonym po wojnie Niemcom, którzy stracili życie w nieznanych okolicznościach. Miałoby się ono mieścić w powstającym w Berlinie kontrowersyjnym muzeum wypędzeń. Projekt uchwały wzywającej rząd do zbadania takiej propozycji będzie w najbliższy czwartek przedmiotem obrad Bundestagu.
Problem w tym, że takiego rozwiązania nie przewiduje ustawa sprzed dwóch lat. To na jej mocy została zaś powołana do życia fundacja Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie, której zadaniem jest utworzenie w Berlinie centrum dokumentacji przymusowych wysiedleń minionego stulecia, znanego pod roboczą nazwą „Widoczny znak”.
– Propozycja grupy posłów to nic innego jak powrót do starej koncepcji Eriki Steinbach – zwraca uwagę prof. Krzysztof Ruchniewicz, jeden z członków rady naukowej fundacji Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie. Przypomina, że to szefowa Związku Wypędzonych (BdV) proponowała przed laty umieszczenie w Centrum przeciwko Wypędzeniom „rotundy pamięci” poświęconej ofiarom wysiedleń Niemców z powojennej Polski, Czech i innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej.
Erika Steinbach jest jednym z pomysłodawców obecnej uchwały. – Projekt ten wprowadza nowy temat do debaty nad kształtem przyszłego centrum dokumentacji – twierdzi prof. Stefan Troebst, przewodniczący rady naukowej fundacji Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie. Gremium to ma wypracować koncepcję „Widocznego znaku”.