Chcą dnia wysiedlonych

Powinno powstać także miejsce pamięci ofiar wypędzeń – żądają chadecy

Aktualizacja: 08.02.2011 07:48 Publikacja: 08.02.2011 01:49

Erika Steinbach

Erika Steinbach

Foto: AFP

[i]Korespondencja z Berlina[/i]

Grupa posłów koalicji rządzącej CDU/CSU i FDP domaga się utworzenia osobnego miejsca pamięci poświęconego wypędzonym po wojnie Niemcom, którzy stracili życie w nieznanych okolicznościach. Miałoby się ono mieścić w powstającym w Berlinie kontrowersyjnym muzeum wypędzeń. Projekt uchwały wzywającej rząd do zbadania takiej propozycji będzie w najbliższy czwartek przedmiotem obrad Bundestagu.

Problem w tym, że takiego rozwiązania nie przewiduje ustawa sprzed dwóch lat. To na jej mocy została zaś powołana do życia fundacja Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie, której zadaniem jest utworzenie w Berlinie centrum dokumentacji przymusowych wysiedleń minionego stulecia, znanego pod roboczą nazwą „Widoczny znak”.

– Propozycja grupy posłów to nic innego jak powrót do starej koncepcji Eriki Steinbach – zwraca uwagę prof. Krzysztof Ruchniewicz, jeden z członków rady naukowej fundacji Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie. Przypomina, że to szefowa Związku Wypędzonych (BdV) proponowała przed laty umieszczenie w Centrum przeciwko Wypędzeniom „rotundy pamięci” poświęconej ofiarom wysiedleń Niemców z powojennej Polski, Czech i innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej.

Erika Steinbach jest jednym z pomysłodawców obecnej uchwały. – Projekt ten wprowadza nowy temat do debaty nad kształtem przyszłego centrum dokumentacji – twierdzi prof. Stefan Troebst, przewodniczący rady naukowej fundacji Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie. Gremium to ma wypracować koncepcję „Widocznego znaku”.

Z wielkim trudem zostało niedawno skompletowane na nowo, po wystąpieniu z poprzedniego składu rady prof. Tomasza Szaroty i innych jej członków. Zaprotestowali oni w ten sposób przeciw forsowaniu przez niemiecką stronę swego punktu widzenia.

Kilka dni temu rada zebrała się na swym pierwszym posiedzeniu, lecz nie było na nim mowy o jakichkolwiek zmianach dotyczących charakteru „Widocznego znaku”. –Nie dotarły do nas żadne informacje na temat propozycji utworzenia szczególnego miejsca pamięci w przyszłej placówce – powiedział nam wczoraj Stefan Troebst.

Projekt uchwały posłów CDU/CSU i FDP był już wprawdzie przedmiotem obrad Bundestagu w połowie grudnia ubiegłego roku, lecz dyskusja skoncentrowała się na innej propozycji zawartej w uchwale – dotyczącej wprowadzenia dnia pamięci ofiar wypędzeń. Miałby on być obchodzony 5 sierpnia, w rocznicę ogłoszenia „Karty niemieckich wypędzonych ze stron ojczystych”. Miało to miejsce 5 sierpnia 1950 r. w Stuttgarcie.

Zdaniem Troebsta sprawa ta nie ma bezpośredniego związku z przygotowywaniem koncepcji „Widocznego znaku”. Co innego projekt ustanowienia w nim osobnego miejsca pamięci niemieckich wypędzonych, gdyż akceptacja tego pomysłu oznaczałaby konieczność nowelizacji ustawy Bundestagu sprzed dwu lat.

– Miejsc pamięci ofiar wypędzeń jest już w Niemczech wystarczająco dużo i nie ma potrzeby tworzenia kolejnego – argumentuje prof. Krzysztof Ruchniewicz. Według niego miałoby to sens tylko wtedy, gdyby upamiętnić równocześnie losy milionów Żydów i Słowian wypędzonych przez Niemców podczas wojny, począwszy od 1939 roku. To jednak mało prawdopodobne. – Przyjęcie uchwały oznaczałoby cofnięcie całej dyskusji – twierdzi prof. Piotr Madajczyk, drugi z polskich historyków zasiadających w radzie naukowej fundacji.

Autorzy projektu uchwały podkreślają, że wypędzenie Niemców „stoi w nierozerwalnym związku z niemiecką winą za II wojnę”, lecz jest bezprawiem i nie może zostać usprawiedliwione żadną „wcześniejszą winą”.

[ramka][b]Opinia: Ralph Giordano, znany niemiecki pisarz pochodzenia żydowskiego[/b]

Nie zgadzam się z żadnymi propozycjami ustanowienia w Niemczech specjalnego dnia pamięci, który miałby być obchodzony w rocznicę przyjęcia Karty wypędzonych. Pisałem o tym wielokrotnie i powtarzam raz jeszcze: przyjęta w 1950 roku Karta jest dowodem niezdolności wypędzonych do wyciągania wniosków z historii. Po jej dogłębnej analizie trudno oprzeć się wrażeniu, że jej autorom chodziło o przekreślenie przeszłości. Nie ma w niej ani słowa o wszystkich tych wydarzeniach, które doprowadziły do wypędzenia Niemców. Milczeniem pominięto zbrodnie narodowego socjalizmu oraz rozpętanie wojny przez Hitlera. A bez tego nie byłoby wypędzeń. Zadaniem powstającego w Berlinie muzeum wypędzeń XX wieku jest przedstawienie wydarzeń, które były prawdziwą przyczyną przymusowych wysiedleń Niemców. Jeżeli tak się stanie, nie mam nic przeciwko upamiętnieniu w tym samym miejscu wypędzonych i ich losów. Ale tylko pod takim warunkiem. —not. p. jen.[/ramka]

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autora

[mail=p.jendroszczyk@rp.pl]p.jendroszczyk@rp.pl[/mail][/i]

[i]Korespondencja z Berlina[/i]

Grupa posłów koalicji rządzącej CDU/CSU i FDP domaga się utworzenia osobnego miejsca pamięci poświęconego wypędzonym po wojnie Niemcom, którzy stracili życie w nieznanych okolicznościach. Miałoby się ono mieścić w powstającym w Berlinie kontrowersyjnym muzeum wypędzeń. Projekt uchwały wzywającej rząd do zbadania takiej propozycji będzie w najbliższy czwartek przedmiotem obrad Bundestagu.

Pozostało 90% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021