Dokumenty ujawnione wczoraj przez „El Pais" i szeroko opisane przez inne hiszpańskie dzienniki pokazują, że socjaliści prowadzili potajemne rozmowy z ETA nawet po ataku terrorystów na lotnisko Barajas w Madrycie 30 grudnia 2006 roku.
Wydawało się, że zamach, w którym zginęły dwie osoby, pogrzebał na długie lata szansę na kontynuowanie dialogu nawiązanego przez Madryt z baskijską organizacją zbrojną po ogłoszeniu przez nią bezterminowego zawieszenia broni. Tymczasem z opublikowanych dokumentów wynika, że trzy miesiące po ataku na lotnisko rząd oferował terrorystom „odprężenie". Postawił jedynie warunek, by ETA, która miała już na koncie ponad 850 ofiar, zobowiązała się w specjalnym oświadczeniu, że więcej nie będzie dokonywać zamachów.
Rząd liczył, że uda mu się rozpocząć proces rozbrojenia przed wyborami do Kortezów wyznaczonymi na marzec 2008 roku. Rozmowy dotyczyły m.in. skazanych. Władze obiecały, że jeśli ETA złoży broń, będą się starać o uwolnienie więźniów, nawet tych mających na sumieniu zabójstwa.
W czerwcu 2006 roku rząd zgodził się na warunkowe zwolnienie Inakiego de Juany Chaosa, jednego z najkrwawszych siepaczy ETA, skazanego w 1987 roku na 3129 lat więzienia za zabicie 25 osób. Tysiące lat w praktyce sprowadzają się w Hiszpanii do 40, a po 20 można wyjść na wolność. Tuż przed tym terminem de Juana Chaos dostał jednak kolejny wyrok – 12,5 roku więzienia – bo pisywał do baskijskiej gazety „Gara" artykuły, w których cieszył się, gdy jego kolegom udało się kogoś zabić, i wysławiał ETA.
Nie miał zamiaru siedzieć dłużej w więzieniu, więc w 2006 roku rozpoczął głodówkę, którą prowadził przez 115 dni. Podobno rząd proponował mu najpierw dyskretne podreperowanie zdrowia w jednym z madryckich szpitali, a następnie wolność. Szczegóły zostały uzgodnione z zabójcą za pośrednictwem „człowieka Kościoła".