„Kostiantyn Hryszczenko do końca roku ma zakończyć negocjacje dotyczące podpisania umowy o stowarzyszeniu z UE, przekazując dokument do ratyfikacji przez parlamenty krajów członkowskich. W przeciwnym razie szefa MSZ czeka dymisja" – napisała wczoraj gazeta „Kommiersant-Ukraina", powołując się na źródła w administracji prezydenta Wiktora Janukowycza.
Według dziennika MSZ w Kijowie przeszedł do kontrofensywy, próbując namówić europejskie media, by krytycznie pisały o aresztowanej przywódczyni opozycji Julii Tymoszenko. Niektóre kraje Unii apelują, by w związku z jej procesem wstrzymać negocjacje w sprawie umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą. Inne zdanie w tej sprawie ma Polska, która obecnie przewodniczy UE. Warszawa chciałaby, by rokowania zakończyły się podczas jej prezydencji.
MSZ w Kijowie zdementował doniesienia o ultimatum Janukowycza, a rzecznik resortu zaapelował do dziennikarzy, by sprawdzali informację w rzetelnych źródłach. Stwierdził jednocześnie, że umowa stowarzyszeniowa jest celem numer jeden dla ministerstwa.
– Gdyby prezydent Ukrainy rzeczywiście postawił taki warunek, szef MSZ znalazłby się w bardzo trudnej sytuacji, bo przecież tempo negocjacji nie zależy tylko od ukraińskiego resortu – mówi „Rz" Konrad Szymański, europarlamentarzysta PiS. Przypomina, że sytuacji na Ukrainie przygląda się wielu eurodeputowanych.
Były szef MSZ Ukrainy Hennadij Udowenko wyjaśniał „Rz", dlaczego władzom w Kijowie zależy na szybkim zakończeniu negocjacji z UE.