Moskwa boi się rewolucji

Według ekspertów rosyjska armia szykowana jest przede wszystkim do walki z wrogiem wewnętrznym

Publikacja: 03.10.2011 01:51

Czy najmłodszym rocznikom poborowych wypadnie służyć na ulicach rosyjskich miast?

Czy najmłodszym rocznikom poborowych wypadnie służyć na ulicach rosyjskich miast?

Foto: AFP

Korespondencja z Moskwy

Wiosną w szeregi armii wcielono przeszło 218 tysięcy młodych ludzi, a zastępca szefa Sztabu Generalnego Wasilij Smirnow zapowiadał, że pobór jesienny będzie miał takie same rozmiary. Teraz tenże generał Smirnow informuje, że jesienią pójdzie w kamasze tylko 135 tysięcy 19- i 20-latków, czyli prawie o połowę mniej niż wiosną.

Smirnow w żaden sposób nie tłumaczy tej zmiany. Podaje wprawdzie robiące wrażenie dane dotyczące stanu zdrowia poborowych wcielonych wiosną (tylko 65 proc. uznano za  zdolnych do służby bez ograniczeń), ale jest to odsetek niemal taki, jak w roku 2010 (67 proc.), kiedy pobór był znacznie większy.

Również liczba obywateli, którzy wiosną powinni stanąć do poboru, ale w różny sposób (najczęściej przez zmianę miejsca zamieszkania bez przemeldowania się) uchylili się od służby, nie jest znacząco różna  od  tej z poprzednich lat.

Jest to jednak liczba ogromna – około 200 tysięcy, czyli niemal tyle, ile wiosną poszło do armii. Choć Rosjanie z jednej strony uwielbiają swoją armię, to z drugiej perspektywa znalezienia się w jej szeregach budzi grozę. Strachem napawa przede  wszystkim zjawisko fali (po rosyjsku diedowszczina), przyjmującej z reguły formy znacznie drastyczniejsze niż to, z czym mieli do czynienia młodzi Polacy w okresie przymusowej służby wojskowej.

Ofiary fali

Częste są samobójstwa zaszczutych żołnierzy, częste są też okaleczenia w wyniku prześladowania przez „stare wojsko". Częste jest również wynajmowanie szeregowych przez dowódców prywatnym przedsiębiorcom do pracy bez wynagrodzenia. Władze próbują zwalczać i falę, i nadużycia. W koszarach w całym kraju rozwieszono tabliczki z numerem telefonu prokuratury wojskowej, gdzie żołnierze mogą zgłaszać przypadki prześladowania. Na razie nie przyniosło to jednak większych rezultatów.

Ale przecież to nie diedowszczina skłoniła władze do zmniejszenia liczby poborowych. Przyczyny tej decyzji można wiązać z zakończonymi w zeszłym tygodniu manewrami „Centr-2011".

Ćwiczenia, na których pojawił się sam prezydent Dmitrij Miedwiediew, zostały określone jako strategiczne. Zdziwiło to ekspertów, bo w ich trakcie oddziały wojskowe wypełniały jedynie zadania taktyczne.

Z zastosowanego określenia manewrów, jak również z rangi, jaką nadały ćwiczeniom władze, i z obecności na nich głowy państwa można wywnioskować, do walki z jakimi zagrożeniami przygotowywana jest obecnie armia rosyjska. Czyli jakie zagrożenia rządzący uważają za realne.

W ramach „Centr-2011" wojsko ćwiczyło się w walce z przeciwnikiem wewnętrznym – powstańcami i terrorystami. Brygada pancerna, współdziałając ze specnazem i milicją, odbijała z rąk „terrorystów" zajętą przez nich wioskę. Przy czym użyto najnowocześniejszych środków współczesnego pola walki – z bezpilotowymi samolotami zwiadowczymi włącznie.

Armaty na rebeliantów?

– Czy nasze kierownictwo polityczne uważa już za możliwe istnienie w Rosji sił, które potrafią zdobywać całe miejscowości i które są tak silne, że trzeba stosować przeciw nim lotnictwo i artylerię? – pyta generał-lejtnant Jurij Nietkaczew, niegdyś dowodzący armią na  Północnym Kaukazie.

– Dlaczego Sztab Generalny koncentruje się na przygotowaniu wojsk do prowadzenia działań w zamieszkanych miejscowościach? – zastanawia się pułkownik Władimir Popow. Rąbka tajemnicy uchylił być może szef Sztabu Generalnego Nikołaj Makarow, mówiąc, iż rewolucje w świecie arabskim stały się „sygnałem dla wszystkich państw" i dlatego „my, żołnierze, powinniśmy być gotowi na najgorsze scenariusze".

W związku z tym należy przede wszystkim przygotowywać się do konfliktów lokalnych. Dlatego „w każdej brygadzie będzie stworzony specjalny oddział snajperów", bo „rośnie ich rola w działaniach bojowych, a zwłaszcza w walkach ulicznych".

Tygodnik „Włast" uznał te słowa Makarowa za dowód, że głównym obecnie zadaniem armii jest przygotowanie się do stłumienia ewentualnych antyrządowych wystąpień na ulicach miast. Przebieg ćwiczeń „Centr-2011" wydaje się potwierdzać tę opinię.

Jeszcze w lutym Dmitrij Miedwiediew na posiedzeniu Narodowego Komitetu Antyterrorystycznego mówił: – Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Oni (prezydent nie powiedział, kim są „oni", ale z kontekstu wynikało, że chodzi o Zachód) już od dawna przygotowywali dla nas taki (arabski) scenariusz i będą próbowali go urzeczywistnić. Ale to się w żadnym wypadku nie uda.

A do walki z zagrożeniami wewnętrznymi nie jest potrzebna armia aż tak wielka jak do odparcia inwazji zewnętrznej.

Strona Ministerstwa Obrony Rosji www.mil.ru

Korespondencja z Moskwy

Wiosną w szeregi armii wcielono przeszło 218 tysięcy młodych ludzi, a zastępca szefa Sztabu Generalnego Wasilij Smirnow zapowiadał, że pobór jesienny będzie miał takie same rozmiary. Teraz tenże generał Smirnow informuje, że jesienią pójdzie w kamasze tylko 135 tysięcy 19- i 20-latków, czyli prawie o połowę mniej niż wiosną.

Pozostało 92% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019