Decyzja ta zamyka procedurę sądową i drogę do apelacji. 34-letni Josef Nadarchani może teraz w każdej chwili zostać wyprowadzony z celi śmierci w ściśle strzeżonym więzieniu w Lakan i stracony. Bez wcześniejszego uprzedzenia rodziny i adwokata. Najprawdopodobniej wyrok zostanie wykonany po kryjomu.
Według członków jego wspólnoty decyzja jest nieodwracalna. – Pozwolono mu porozmawiać z żoną. Powiedział jej, aby nasz Kościół pozostał wierny Chrystusowi. Modlimy się za niego, ale nadzieja jest niewielka – powiedział dziennikarzom inny irański pastor Firuz Chandżani. Według niego decyzja o straceniu Nadarchaniego to skutek jego odmowy wyrzeczenia się chrześcijaństwa.
Iran stosuje wobec chrześcijan politykę podwójnych standardów
Niedawno do jego celi przyszli przedstawiciele reżimu i próbowali go skłonić, aby przeszedł na islam. Gdy odmówił, kazali mu powiedzieć, że Mahomet jest prorokiem. Gdy ponownie odmówił, ludzie ci opuścili celę. Niedługo później sąd zdecydował, że „oskarżony nie skorzystał z danej mu szansy" i jako „zatwardziały przestępca" zostanie stracony.
Nadarchani ma 34 lata i dwójkę dzieci. Jest kapłanem lokalnego Kościoła ewangelickiego. Za kraty trafił w 2009 r. Dowiedział się wówczas, że irańskie władze kazały nauczycielom, aby wszyscy uczniowie czytali wersety Koranu. Natychmiast poszedł do szkoły, w której uczyli się jego synowie, i zaprotestował, powołując się na wolność wyznania gwarantowaną przez konstytucję.