To najpoważniejszy jak dotąd sygnał, że Wolna Armia Syryjska - sojusz umiarkowanych grup rebeliantów wspieranych przez Zachód - przegrywa wojnę nie tylko z armią prezydenta Assada, lecz także z coraz silniejszymi islamistami.
Według "Wall Street Journal" oddziały Frontu Islamskiego, powstałego niedawno ugrupowania zbierające niewielkie jednostki sunnickich radykałów mniej lub bardziej powiązanych z al-Kaidą, zajął kwaterę główną generała Salima Idrisa w północnej Syrii. Sam generał uciekł przed islamistami do Turcji.
Sama Al-Kaida, która działa w Syrii pod dwoma nazwami Al-Nusra oraz ISIS, nie należy do Frontu Islamskiego. Zachodni eksperci opisywali jednak w ostatnich dniach sojusz Al-Nusry z Frontem. Obie grupy wspólnie zaatakowały oddziały szyickiego Hezbollahu, który na polecenie Iranu wspiera w wojnie domowej reżim Assada.
Islamiści z Frontu oprócz kwatery gen. Idrisa zajęli także duży magazyn, w którym Wolna Armia przechowywała pomoc od USA i innych krajów zachodnich oraz arabskich. Nie było tam na szczęście broni, były jednak m.in. lekarstwa, kamizelki kuloodporne, środki łączności i żywność.
Źródła w Waszyngtonie twierdzą, że gen. Idris w ostatnich godzinach przyleciał z Turcji do Kataru. Na razie nie jest jasne, czy będzie próbował wrócić do Syrii.