Witalij Portnikow: W Kijowie trwa ludobójstwo

Specjalnie dla "Rz" zbiegły z Ukrainy dziennikarz i politolog Witalij Portnikow komentuje obecne wydarzenia w Kijowie.

Publikacja: 22.01.2014 16:46

Witalij Portnikow

Witalij Portnikow

Foto: www.facebook.com

Red

Rz:

Czy ukraińskie władze faktycznie planują "pacyfikację" niezależnych dziennikarzy?

Witalij Portnikow:

Według moich informacji, jak najbardziej. Ze względu na moją wieloletnią pracę w Rosji mam tam dosyć rozległe kontakty. Znajomi zadzwonili do mnie i poinformowali, że władze planują akcję wymierzoną w przedstawicieli niezależnych mediów. Według ich słów miałem zostać "drugim Heorhijem Gongadze". Dosyć szczegółowo zarysowali plan wymierzonych we mnie działań.

Co było w nim przewidziane?

Wpierw mieli mnie odwiedzić niezidentyfikowani ludzie ubrani po cywilnemu. Następnie planowano rozpętanie dyskredytującej mnie kampanii na portalach społecznościowych i w Internecie. To miał być początek przedsięwzięcia z tragicznym finałem.

Kiedy podjął Pan decyzję o wyjeździe?

Kiedy pod drzwiami mojego domu zjawili się niezidentyfikowani ludzie, a po pięciu minutach zobaczyłem w Internecie falę negatywnej propagandy na mój temat. Słowa moich źródeł zyskały potwierdzenie w faktach i szybko podjąłem decyzję o wyjeździe do Warszawy. Wcześniej już kilka miesięcy byłem obiektem bezpardonowych ataków, ale dopiero moje niedawne wystąpienie razem z liderami opozycji stało się punktem zapalnym. Trochę musiałem pokombinować, bo obecnie granice ukraińskie są dosyć niebezpieczne dla niektórych osób, ale ostatecznie udało mi się dojechać do celu.

Dzisiaj w starciach z ukraińską milicją zginęły trzy osoby. Czy spodziewał się Pan takiego rozwoju wypadków?

To było oczywiste, mówiłem o tym od dwóch miesięcy. Brak woli dialogu ze strony władz, przyjęcie przez nią postawy zamkniętej nie mogło zakończyć się niczym innym. Podczas swojego ostatniego wystąpienia w ukraińskich mediach poprosiłem wszystkich o modlitwę za przyszłe ofiary śmiertelne tego brutalnego reżimu. Choć bardzo tego nie chciałem, okazało się, że się nie myliłem.

Co może czekać Ukrainę w najbliższym czasie?

Obecne ukraińskie władze charakteryzuje przede wszystkim absolutny brak logiki działań. Kiedy wszystkim wydaje się, że doszli już do granicy cynizmu i agresji, oni idą jeszcze dalej. Każdy scenariusz jest możliwy. Niestety, żaden nie jest optymistyczny.

Wojna domowa?

Żeby doszło do wojny domowej muszą być dwie różne grupy społeczne, które są gotowe przelewać swoją krew. Na wschodzie kraju nikt jednak nie pali się do poświęcenia swojego życia w imię reżimu Janukowycza. Za niego i system gotowi są poświęcić się jedynie opłaceni kryminaliści i czujący zagrożenie członkowie Berkutu. Dlatego też nie jest to konflikt pomiędzy Ukraińcami, a pomiędzy ambitnym społeczeństwem a brutalną władzą.

Wciąż jednak pozostaje aktualne pytanie o to, co za sobą pociągnie przykręcenie śruby przez Janukowycza...

Dlatego, że wszystko, co do tej pory dzieje się na Ukrainie wykracza poza wszelkie granice rozumu, możemy brać pod uwagę każdy scenariusz. Krwawa pacyfikacja Majdanu na pewno nie oznaczałaby końca protestów. Wyobrażam sobie powstanie grup partyzantów, terrorystów, którzy będą dokonywali zamachów wymierzonych w rządzących, różnego rodzaju dywersje biznesów politycznych oponentów, a to grozi katastrofą ekonomiczną. Naprawdę, wszystko jest możliwe.

Jak nazwałby Pan to, co się obecnie dzieje w Kijowie? Początkiem nowej dyktatury?

To ludobójstwo. W najczystszej postaci. Naszą tragedią jest to, że w odróżnieniu od Putina dla którego pojęcie państwa rosyjskiego wiąże się z Imperium czy Łukaszenki i jego pojmowaniem Białorusi jako własnego, ukochanego folwarku, u nas rządzi człowiek dla którego Ukraina jest jedynie tym, co otacza jego willę w Meżyhiria. To teren, który służy mu do budowania swojego bogactwa, z którego można wyssać środki dla swoich uciech. Dla niego Ukraina i Ukraińcy nic nie znaczą.

Jaka jest szansa na rozwiązanie tego konfliktu? Czy reakcja Zachodu mogłaby coś zmienić?

To jest absolutna podstawa, bez tego będzie nam bardzo ciężko. Opozycja pokazała już wszystkim, że mimo szczerych chęci, nie jest w stanie nic zrobić. Dlatego potrzebne są ostre sankcje Zachodu, które dotkną wszystkich deputowanych, którzy przegłosowali zbrodnicze ustawy w ubiegły czwartek, a także cały rząd, Janukowycza i oligarchów oraz ich rodziny. Trzeba także zamknąć dla nich granice Europy, Stanów Zjednoczonych i Kanady, a otworzyć je dla Ukraińców. Skoro chcą nas zamknąć w klatce, to niech sami do niej wejdą i żyją. My mamy prawo do wolności.

Rz:

Czy ukraińskie władze faktycznie planują "pacyfikację" niezależnych dziennikarzy?

Pozostało 98% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019