Na razie jeden minister podał się do dymisji, a główny bohater afery Sebastian Edathy z SPD zrzekł się mandatu poselskiego. – I na tym się skończy, żadna z partii rządzących nie ma interesu, by sprawę rozdmuchiwać – mówi „Rz" prof. Eckhard Jesse, politolog z Chemnitz.
Inny zapytany przez „Rz" politolog Werner Patzelt uważa, że rząd nie jest zagrożony, bo nie ma sporu koalicyjnego. – To, czy będą następne dymisje, zależy od nacisku mediów.
Dociekliwość mediów jest w tej sprawie wyjątkowa. W aferze jest bowiem i zarzut budzącej wielkie wzburzenie społeczne pedofilii, jest i podejrzenie o zdradę tajemnicy oraz o zawiadomienie polityka, że toczy się w jego sprawie dochodzenie.
Minister, który się podał do dymisji, jest politykiem bawarskiej CSU, najbardziej odległej ideowo od socjaldemokratów w koalicji pod wodzą Angeli Merkel z CDU. Minister rolnictwa Hans-Peter Friedrich ustąpił w piątek wieczorem, zapewne pod naciskiem Merkel, bo rano jeszcze zapowiadał, że uczyni to tylko wtedy, gdy wymiar sprawiedliwości uzna, że działał niezgodnie z prawem.
Nie chodzi o jego działalność w resorcie rolnictwa. Sprawa dotyczy ostatnich tygodni poprzedniego gabinetu Merkel, kiedy Friedrich był szefem MSW.