- Nawet gdyby 10 lub 12 mężczyzn miało mnie wykorzystywać każdej nocy, nie dbam o to. Po prostu wypuśćcie te dziewczynki i pozwólcie im wrócić do rodziców - mówi w wywiadzie dla Onet.pl piosenkarka.

W rękach sekty Boko Haram przebywa ponad 200 dziewczynek w wieku od 12 do 15 lat. W poszukiwania porwanych w połowie kwietnia dzieci włączyły się siły międzynarodowe, o ich uwolnienie apelował papież Franciszek, demonstracje odbywały się na całym świecie.

Adokiye Kyrian, tłumacząc swoją rozpaczliwą decyzję stwierdziła, że mimo zaginięcia kilku setek dzieci świat zachowuje się, jakby nic się nie stało.  Po chwilowym poruszeniu światowej opinii publicznej sprawa ucichła i zdaniem Kyrian społeczność robi w sprawie uwolnienia dziewcząt zdecydowanie za mało.

- Uważam po prostu, że rozpaczliwe czasy potrzebują rozpaczliwych metod. Musimy po nie sięgać, bo nie mamy innego wyjścia. Jestem świadoma, jaką ofertę złożyłam ludziom z Boko Haram. Będzie wspaniale, jeśli zgodzą się uwolnić dzieci. Jeśli moja oferta zostanie przyjęta przez tych ludzi, jeśli przyjmą moje dziewictwo w zamian za wolność tych dziewczyn, potraktuję to jako wielki sukces - mówi piosenkarka.

Od czasu porwania dziewcząt w sieci trwa akcja BringBackOurGirls. Do rodzin uczennic co jakiś czas docierają informacje o ich losach - mają być wykorzystywane seksualnie, zmuszane do małżeństw z porywaczami lub sprzedawane.