W piątek ukraińskie media poinformowały, że Białoruś zmniejsza dostawy produktów naftowych na Ukrainę z powodu remontów w rafineriach. Już w poniedziałek ukraiński prezydent Petro Poroszenko zadzwonił do Aleksandra Łukaszenki i wszystkie nieporozumienia zostały wyjaśnione.
– Białoruś mimo własnych potrzeb udzieli Ukrainie pomocy w dostawach paliw dla jej gospodarki – podało biuro prasowe białoruskiego prezydenta.
Białoruskie rafinerie pokrywają prawie połowę ukraińskiego zapotrzebowania na paliwo. Mimo że współpraca ta trwała od wielu lat, życzliwość Łukaszenki zbulwersowała rosyjskich polityków.
– Czy Łukaszenko naprawdę nie zdaje sobie sprawy, że ukraińskie władze tankują to paliwo do czołgów i transporterów opancerzonych, które uczestniczą w walkach w Doniecku i Ługańsku? – powiedział deputowany Roman Chudziakow z nacjonalistycznej Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji, na której czele stoi Władimir Żyrinowski. Chudziakow zaproponował rosyjskiej Dumie wstrzymanie dostaw ropy na Białoruś, którą Mińsk dostaje na wyjątkowo preferencyjnych warunkach.
– Publicznie Łukaszenko zajął proukraińską pozycję, jednak praktycznie nadal pozostaje po stronie Rosji – mówi „Rz" znany białoruski politolog Waler Karbalewicz. – Na Białorusi stacjonują rosyjscy wojskowi, a białoruska delegacja w ONZ popiera wszystkie rosyjskie rezolucje.