Greenaway bowiem chce nakręcić biograficzny film o autorze „Pancernika Potiomkina" a w nim opowiedzieć również o homoseksualizmie Eisensteina, mającym wpływ na jego twórczość. Brytyjczyk jest jednak zależny od rosyjskich władz, które są współproducentami „Uścisku dłoni Eisensteina". Taki roboczy tyłu nosi film, zdjęcia do którego powinny zacząć się w tym roku. „Nie chcę o tym mówić (o homoseksualizmie), ale właśnie ten temat w scenariuszu nam nie odpowiada" - powiedział w wywiadzie dla „Izwiestii" szef państwowego „Gosfilmofondu" Nikołaj Bordaczow.
„Reżyser z kolei upiera się, że ten aspekt życia Eisensteina jest ważnym dla filmu. Oczywiście, musimy brać pod uwagę, że scenariusz jest napisany w stylu Petera Greenawaya, ale my chcielibyśmy widzieć go nieco innym" - dodał. „Gosfilmofond" odesłał scenariusz do Greenawaya „na dopracowanie".
Nie wiadomo, jak zareaguje Brytyjczyk, który nakręcił już jeden fabularyzowany film o Eisensteinie (będzie pokazywany w lutym na berlińskim festiwalu) i wielokrotnie podkreślał, że uważa Rosjanina za jednego z największych reżyserów w historii kina. Greenaway liczył, że obecnie będzie mógł skorzystać z ogromnych archiwów filmowych „Gosfilmofondu", w tym niepublikowanych zdjęć, rysunków i animacji samego Eisensteina. Jeśli nie przerobi scenariusza a rosyjskie władze zerwą współpracę, film prawdopodobnie nie powstanie.
„Scenariusz przede wszystkim powinien odpowiadać naszemu widzowi" - wytłumaczył Bordaczow. A w Rosji obowiązuje ustawowy zakaz „propagandy nietradycyjnych orientacji seksualnych wśród nieletnich", który jednak traktowany jest dość szeroko i przybiera formy cenzury twórczości artystycznej.
Przekonał się o tym dwa lata temu rosyjski reżyser Kiriłł Serebriennikow, który chciał nakręcić film „Czajkowski" o słynnym rosyjskim kompozytorze, znanym wśród współczesnych ze swego homoseksualizmu. Rosyjskie ministerstwo kultury przyznało dotację na kręcenie filmu, ale pokrywającą jedynie 1/8 kosztów produkcji. W tej sytuacji latem ubiegłego roku Serebriennikow zrezygnował z projektu, a scenarzysta Jurij Arabow złożył coś w rodzaju „samokrytyki", zapewniając, że „nie podpisze się pod filmem propagującym homoseksualizm".