Słynny ze swych antykorupcyjnych działań Aleksiej Nawalnyj powinien siedzieć w areszcie domowym, z nałożoną na rękę specjalną bransoletą wyposażoną w elektroniczny czujnik. Dzięki temu urządzeniu moskiewska policja może kontrolować, czy opuszcza mieszkanie.
Nawalny jednak rozciął bransoletę i umieścił zdjęcie zniszczonego urządzenia w internecie, po czym poszedł do sklepu po zakupy. „Wyszedłem po mleko. Przy wyjściu z klatki schodowej od razu zaczęło mi towarzyszyć trzech ludzi" – napisał na swoim blogu.
Nieznajomi, którzy się nie przedstawili, szli za nim do i z sklepu prosząc co chwila: „Panie Nawalny, niech pan wróci do domu".
Opozycjonista zaczął łamać reżym ograniczenia swobody ruchów jeszcze 30 grudnia. Wtedy moskiewski sąd wydał wyrok na braci Nawalnych (Aleksieja i młodszego Olega) w sprawie domniemanych wyłudzeń z rosyjskiej filii „Yves Rocher". Starszy otrzymał wyrok w zawieszeniu (będąc już objęty domowym aresztem), ale młodszego (który tylko pomagał bratu) skazano na 3,5 roku więzienia. Większość komentatorów uznała całą sprawę za polityczną i przygotowaną przez Kreml w celu usunięcia denerwującego przeciwnika.
Wyrok przyjęto jako rodzaj szantażu wobec Aleksieja. Szef nie poddającego się państwowej kontroli radia „Echo Moskwy" Aleksiej Wieniediktow powiedział wprost, że władze zamykając młodszego z braci, chcą wywrzeć presję i kontrolować działania starszego z braci.