Reakcja Wielkiej Brytanii na pomysł przewodniczącego Komisji Europejskiej Jeana-Claude'a Junckera budowy unijnych sił zbrojnych była natychmiastowa i twarda.
– Nasze stanowisko jest jasne: obrona należy do narodowych, a nie europejskich, kompetencji. Nie ma możliwości, aby to się zmieniło, aby powstała europejska armia – oświadczył rzecznik premiera Davida Camerona.
– Juncker żyje w jakimś bajkowym świecie. Jeśli nasze kraje staną przed poważnym zagrożeniem, na kim będą polegać: na NATO czy Unii? Odpowiedź jest oczywista – dodał eurodeputowany torysów Geoffrey Van Orden.
Cameronowi pomysł Junckera nie podoba się z dwóch powodów. Obawia się powstania konkurencyjnej wobec NATO organizacji bezpieczeństwa w Europie, co osłabi zaangażowanie USA. Nie chce też dostarczać amunicji eurosceptycznej Niepodległościowej Partii Zjednoczonego Królestwa (UKIP) przed majowymi wyborami do Izby Gmin, a także przed referendum w sprawie pozostania kraju w Unii Europejskiej, który ma być rozpisany w 2017 r.
Dawniej Londyn miałby możliwość zawetować pomysł Junckera. Jednak traktat lizboński to zmienił.