Stephen Mull powiedział wczoraj wieczorem w programie "Świat" w TVN24 Biznes i Świat, że chciałby, by Polska kupowała od Stanów Zjednoczonych sprzęt wojskowy, jednak jest to suwerenna decyzja naszego rządu. Ambasador nawiązywał do decyzji o rezygnacji z zakupu helikopterów Black Hawk.
- Jesteśmy bardzo zadowoleni, że Polacy zdecydowali się kupić Patrioty. Uważamy, że to najlepsze na świecie pociski w tarczy antyrakietowej. To sygnalizuje, że jakość naszego partnerstwa wojskowego będzie na zupełnie innym poziomie - mówił Mull.
Ambsador przypomniał również o planie budowy bazy i tarczy antyrakietowej na terenie Polski. System obronny w Redzikowie pod Słupskiem ma być gotowy w 2018 roku. - W tej bazie będzie 200-300 amerykańskich żołnierzy. NATO postanowiło, że zostanie również powiększona baza pod Szczecinem. USA zdecydowały, że będą brały w tym udział - dodał Mull.
Polityk zapewnił, że amerykańskie wojsko nadal będzie uczestniczyć w ćwiczeniach na terenie naszego kraju. Konflikt na Ukrainie spowodował, że Amerykanie chcą udowodnić, że są gotowi bronić Polski. - Rozumiem sceptycyzm Polaków. Gdybym był Polakiem to też miałbym takie poczucie. Kiedy prezydent Barack Obama przyjechał do Polski w zeszłym roku, to podkreślał, że USA gwarantuje wraz z NATO bezpieczeństwo każdego członka sojuszu, w tym Polski. Po to teraz ćwiczymy z naszymi polskimi partnerami, aby ulepszyć nasze umiejętności - ocenił ambasador.
Mimo trwającej współpracy, nie powinniśmy jednak podpisywać osobnego porozumienia. Zdaniem Mulla byłoby to niebezpieczne. - To byłby znak, że coś w NATO jest nie tak. Wielką siłą naszego sojuszu jest to, że jest nas tylu razem z tymi samymi wartościami. Na razie to bardzo skuteczny sojusz, więc po co go demobilizować - ocenił gość TVN24 Biznes i Świat.