Aresztując Marcelo, musicie przygotować od razu trzy cele: jedną dla mnie, drugą dla Luli i kolejną dla Dilmy – ogłosił miliarder Emilio Odebrecht, ojciec aresztowanego właśnie pod zarzutem korupcji Marcelo Odebrechta, szefa największego koncernu budowlanego Brazylii. Lula to oczywiście były prezydent Lula da Silva, a Dilma to obecna prezydent Dilma Rousseff.
Podobnego zdania są brazylijskie media, według których następnym w kolejce do aresztowania będzie były prezydent Lula. Wszystko w kontekście największego skandalu korupcyjnego w historii Brazylii, którego ślady prowadzą do koncernu Petrobras.
Jest to brazylijski gigant naftowy, który utrzymuje partie polityczne, finansuje prezydenckie kampanie wyborcze i wpływa na bieżące decyzje polityczne, korzystając z siatki swych powiązań.
Pieniądze z Petrobrasu krążyły z reguły długo po różnych kontach, zanim trafiały na prywatne rachunki wielu polityków i partii. Cały proces był oczywiście nielegalny. Jak wyjaśnił prowadzący śledztwo w sprawie Petrobrasu sędzia Sergio Moro, przez lata z kas koncernu przeznaczono na nielegalne cele zawrotną sumę 2,1 mld dolarów.
Nie mogła o tym nie wiedzieć Dilma Rousseff, która była w przeszłości szefową rady nadzorczej koncernu. To przeciwko niej protestowały w ostatnich miesiącach setki tysięcy Brazylijczyków, podejrzewając, że uczestniczyła w nieczystych interesach. Fala protestów nieco opadła, ale śledztwo dopiero nabiera rozpędu. Przy tym pani prezydent ma obecnie poparcie zaledwie 10 proc. obywateli swego kraju. W 2014 roku wygrała wybory na drugą kadencję większością 51,7 proc.