We wtorek białoruski prezydent Aleksander Łukaszenko nieoczekiwanie zaskoczył Moskwę, mówiąc, że nic nie wiedział na temat planów rozmieszczenia rosyjskiej bazy lotniczej na terenie Białorusi. – Nie potrzebujemy dzisiaj żadnej obcej bazy – powiedział Łukaszenko. – Nie rozmawiałem z nikim na ten temat. Zdumiewa mnie, a nawet w pewnym stopniu bulwersuje i obraża, dlaczego Rosjanie puścili to w środkach masowego przekazu. Może się niepokoją, że odchodzimy na Zachód – mówił.
Białoruscy eksperci nie mają wątpliwości, że Łukaszenko wiedział o planach Moskwy. – Decyzja ta zapadła jeszcze latem 2013 roku podczas spotkania Łukaszenki z rosyjskim ministrem obrony, który wtedy publicznie o tym oświadczył – mówi „Rz" białoruski analityk wojskowy Aleksandr Alesin. – W okolicach Bobrujska już dawno rozpoczęła się budowa tej bazy. Uczestniczyły w tym również rosyjskie firmy – wskazuje.
Na początku września premier Rosji Dmitrij Miedwiediew zatwierdził projekt białorusko-rosyjskiego porozumienia dotyczący powstania na terytorium Białorusi bazy rosyjskich sił powietrznych. Kilka tygodni później dokument zaakceptował Władimir Putin, który polecił resortom obrony i spraw zagranicznych „dokończyć proces podpisania porozumienia z białoruską stroną". Od samego początku Rosjanie nie ukrywali, że w ten sposób Moskwa chce odpowiedzieć na powstającą w Polsce tarczę antyrakietową oraz zwiększającą się obecność sił NATO w krajach bałtyckich.
Z kolei zajęte wyborami prezydenckimi władze w Mińsku zachowywały ciszę i w żaden sposób nie odnosiły się do tej sprawy. Łukaszenko wypuścił wszystkich więźniów politycznych i od miesięcy próbuje poprawić swoje stosunki z Zachodem.
– Moskwa potraktowała go jako wasala, upubliczniając te informacje przed zakończeniem negocjacji. Tym samym pokazała Zachodowi, kto rządzi na tej ziemi – mówi „Rz" znany białoruski politolog Aleksander Klaskouski. – Łukaszenko zdaje sobie sprawę z tego, że obecność rosyjskich sił zbrojnych na terenie Białorusi ograniczy jego władzę. Pamięta, czym się to skończyło na Krymie – konkluduje.