Taką opinię zastępca dowódcy sztabu generalnego białoruskiej armii gen. Paweł Murawejko wygłosił w rozmowie z białoruską telewizją państwową ONT. Jest to odmienna opinia od tej, którą ciągle wygłasza Moskwa, odnosząc się do tematu ewentualnej integracji Ukrainy z NATO. Rosyjski prezydent Władimir Putin wielokrotnie powtarzał, że poszerzenie NATO Moskwa traktuje jako „bezpośrednie zagrożenie". Pozycja ta jest zatwierdzona w przyjętej przez Putina „koncepcji bezpieczeństwa narodowego Rosji".
- Współpraca Ukrainy z NATO nie ma podtekstu prowokacji wobec Białorusi. Trzeba podchodzić do tych procesów ze zrozumieniem. Naturalnie państwa NATO są zainteresowane poszerzeniem koalicji. Jednak w najbliższej perspektywie nie widzimy poważnego wojskowego zagrożenia, które mogłoby nadejść z terytorium Ukrainy – powiedział Murawejko.
Generał poruszył także kwestię sąsiadujących z Białorusią krajów NATO (Polska, Litwa, Łotwa). – Państwa te nie mają wobec Białorusi pretensji terytorialnych – mówił Murawejko.
Białoruś, będąca członkiem Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ODKB), jest jednym z najbliższych militarnych sojuszników Rosji. Na terenie Białorusi znajduje się kilka obiektów (stacje radiolokacyjne), kontrolowanych przez rosyjskie siły zbrojne oraz rosyjską marynarkę. Mimo, że co najmniej raz do roku odbywają się wspólne białorusko-rosyjskie manewry wojskowe, na terenie Białorusi nie ma regularnych jednostek rosyjskiej armii.
Od ponad pół roku Moskwa domaga się utworzenia na Białorusi rosyjskiej bazy lotniczej, jednak do dziś prezydent Łukaszenko nie wyraził na to zgody. Wielu analityków uważa, że zrobił to m.in. dlatego, by jeszcze bardziej poprawić stosunki z Zachodem, które w ostatnim czasie znacząco się poprawiły.