Miejscowi śledczy twierdzą, że odkrycia dokonano „w miejscu zamieszkania” dezertera w białoruskiej stolicy, nie wiadomo jednak dokładnie gdzie. Czeczkę znaleziono podobno powieszonego.
Białoruski Komitet Śledczy nie wyklucza żadnej z wersji jego śmierci, w tym „udziału osób trzecich”.
Były żołnierz pułku artylerii z Węgorzewa zyskał wątpliwą sławę, gdy 17 grudnia ubiegłego roku białoruska straż graniczna poinformowała o tym, że zatrzymała go po swojej stronie granicy. W związku z napływem imigrantów z Białorusi polscy żołnierze zostali skierowani do ochrony granicy, a Czeczko zdezerterował prawdopodobnie już dzień wcześniej.
Będąc już na Białorusi, poprosił o azyl polityczny. Zaczął też opowiadać, że polscy żołnierze rozstrzeliwują imigrantów, a on sam miał brać udział w egzekucjach 200–700 osób. Zapowiadał też pozwanie Polski przed Trybunał w Hadze. Przedstawiciele wysokiego komisarza ONZ ds. praw człowieka nie znaleźli żadnych śladów zbrodni jakoby popełnionych na granicy, a przeciw samemu Czeczce wszczęto sprawę o dezercję. Ostatni raz występował publicznie w Mińsku 10 lutego. Od tej pory nie wiadomo, co się z nim działo oraz gdzie mieszkał i z czego żył pod władzą Łukaszenki.