Reklama

Amerykanie przenoszą broń jądrową z Turcji do Rumunii

Amerykanie przenoszą taktyczną broń jądrową z Turcji do Rumunii – twierdzi poważny portal Euractiv.com. To byłaby rewolucja.

Aktualizacja: 19.08.2016 22:12 Publikacja: 18.08.2016 18:16

Amerykanie mają około 200 taktycznych pocisków jądrowych B-61 w Europie, z czego co czwarty jest w T

Amerykanie mają około 200 taktycznych pocisków jądrowych B-61 w Europie, z czego co czwarty jest w Turcji.

Foto: Wikipedia

Autorzy raportu powołują się na dwa niezależne źródła. Ich zdaniem Pentagon ze względów bezpieczeństwa postanowił wycofać arsenał około 50 pocisków jądrowych B-61 z położonej około 100 km od granicy z Syrią bazy Incirlik. Miałyby trafić do innej amerykańskiej bazy Deveselu w południowej Rumunii. Tu trzy miesiące temu Amerykanie otworzyli bazę tarczy antyrakietowej, której elementem od 2018 r. będą też amerykańskie wyrzutnie w Redzikowie koło Słupska.

Euractiv przyznaje, że nie udało mu się uzyskać oficjalnego potwierdzenia transferu pocisków B-61 ani w NATO, ani w Departamencie Stanu, rumuńskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych zaś uznało te doniesienia za bezpodstawne. Ale to nie przesądza sprawy, bo tradycyjnie kraje NATO, na terenie których Amerykanie od dziesięcioleci składują broń jądrową, oficjalnie się do tego nie przyznają.

– Nie byłbym nadmiernie zdziwiony, gdyby informacja Euractivu potwierdziła się – mówi „Rz" Özgür Ünlühisarcikli, dyrektor biura German Marshall Fund w Ankarze.

Bardziej sceptyczny jest jednak Malcolm Chalmers, wicedyrektor prestiżowego Royal United Services Institute (RUSI) w Londynie.

– O ile samo przeniesienie przez Amerykanów broni jądrowej z Turcji jest całkowicie możliwe, o tyle nie rozumiem, dlaczego mieliby ją ulokować na stałe w Rumunii. Może chodzi o czasową lokalizację? Bardziej prawdopodobne jest, że w ostatecznym rachunku ulokują pociski albo w USA, albo w amerykańskich bazach w Europie, gdzie już znajduje się broń jądrowa jak w Aviano we Włoszech. W Deveselu nie ma odpowiednich zabezpieczeń dla pocisków jądrowych. Lokalizacja B-61 spowodowałaby także gwałtowny wzrost napięcia w stosunkach z Rosją i wycofanie się Moskwy z porozumień o ograniczeniu broni jądrowej. Oznaczałoby to także, że NATO wycofuje się ze zobowiązań podjętych wobec Kremla w Akcie Stanowionym zawartym w 1997 r. – dodaje Chalmers.

Reklama
Reklama

Stały postulat Polski

Tomasz Siemoniak, były szef MON, przypomina jednak naszej gazecie: „Polska tradycyjnie opowiada się za obecnością taktycznej broni jądrowej USA w Europie jako istotnego czynnika odstraszania". Ale też przyznaje, że „trudno ocenić, czy doniesienia Euractiv.com są prawdziwe".

Amerykanie do tej pory zawarli umowy o stacjonowaniu taktycznej bronią jądrowej (nuclear sharing agreements) tylko z pięcioma krajami Europy: Niemcami, Włochami, Holandią, Belgią i Turcją. Ocenia się, że łącznie mają na naszym kontynencie około 200 pocisków jądrowych krótkiego zasięgu B-61, w tym aż 50 w Incirlik. Zdaniem Euractiv.com „przeszło 20" z nich miałoby zostać ulokowanych w Deveselu.

W Ameryce od wielu tygodni toczy się w mediach debata nad tym, na ile bezpieczne jest utrzymanie broni jądrowej w tureckiej bazie. W czasie niedawnego zamachu stanu instalacja została odcięta od prądu, zaś turecki dowódca współodpowiedzialny za jej zabezpieczenie został oskarżony o wspieranie puczystów. Waszyngton obawia się także, że pociski mogą zostać przejęte przez terrorystów z tzw. Państwa Islamskiego. „Los Angeles Times" uważa, że należy wyciągnąć wnioski z trwającej półtora roku okupacji ambasady USA w Teheranie w 1979 r. i zawczasu zlikwidować broń jądrową, która może okazać się łatwym łupem kolejnego, coraz bardziej antyamerykańskiego kraju: Turcji.

Prezydent Recep Erdogan zarzuca Amerykanom, że stoją za niedawnym zamachem stanu, bo chronią wpływowego kaznodziei Fethullaha Gülena, rywala obecnego prezydenta. Niedawna wizyta Erdogana w Petersburgu, gdzie nazwał Władimira Putina „serdecznym przyjacielem", może sugerować, że turecki przywódca, który buduje coraz bardziej autorytarny reżim, dąży do dalszego poluzowania sojuszu z USA na rzecz zbliżenia z rosyjskim dyktatorem.

Amerykański parasol jądrowy pozostanie

– Wycofanie broni jądrowej z Incerlik oznaczałoby, że Amerykanie nie wierzą w zdolność Turków do zabezpieczenia strategicznych obiektów wojskowych. To jeszcze bardziej pogorszy stosunki między Ankarą i Waszyngtonem – uważa Malcolm Chalmers.

W przyszłym tygodniu do tureckiej stolicy ma przylecieć wiceprezydent Joe Biden. Będzie próbował naprawić pogarszające się relacje między oboma krajami.

Reklama
Reklama

Özgür Ünlühisarcikli jednak uspokaja: stosunki turecko-amerykańskie przechodziły przez wiele kryzysów, ale oba kraje pozostaną sojusznikami, bo mają zbyt wiele wspólnych interesów, w tym przede wszystkim stabilizację na Bliskim Wschodzie. Erdogan nie chce niczego innego, niż normalizacji stosunków z Rosją po zastrzeleniu pół roku temu rosyjskiego myśliwca. Wycofanie amerykańskiej broni jądrowej z Incerlik będzie miało symboliczne, ale niepraktyczne znaczenie, bo i bez tego Turcja pozostanie pod ochroną parasola atomowego USA – uważa dyrektor oddziału GMF w Ankarze.

Turcy od lat nie pozwalali Amerykanom na przelot nad terytorium kraju myśliwców uzbrojonych w pociski jądrowe. To mocno ograniczało praktyczne wykorzystanie broni atomowej składowanej w Incirlik.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1393
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1392
Świat
„Rzecz w tym”: Kamil Frymark: Podręczniki szkolne to najlepszy przykład wdrażania niemieckiej polityki historycznej
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1391
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1388
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama