Na czele protestujących stanął były wiezień polityczny oraz kandydat na prezydenta w wyborach 2010 roku Mikoła Statkiewicz. Do protestu dołączył także inny były kandydat na prezydenta i znany białoruski poeta Uładzimir Niakliaeu. Pojawił się tam także lider Młodego Frontu Zmicer Daszkiewicz, który kilka dni temu był zatrzymany przez białoruską milicję. Przez białoruskie media zauważony został tam również hrabia Aleksander Pruszyński.

Manifestanci przeszli z głównego Placu Październikowego do Placu Niepodległości, gdzie mieści się budynek białoruskiego parlamentu oraz Centralnej Komisji Wyborczej. Uczestnicy protestu domagali się wolnych wyborów oraz dymisji rządzącego od ponad dwudziestu lat prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki.

W niedzielę na Białorusi odbyły się wybory do parlamentu. Po raz pierwszy od ponad dwudziestu lat pojawiła się w nim opozycja. Do Izby Reprezentantów przeszła kandydatka z opozycyjnej Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Hanna Konopacka i wiceprzewodnicząca niezależnego Towarzystwa Języka Białoruskiego Alena Anisim. Obserwatorzy z OBWE na konferencji prasowej w Mińsku podsumowali wstępnie, że wybory parlamentarne na Białorusi „w żadnym wypadku nie byli wolne i sprawiedliwe". Niezależni obserwatorzy stwierdzili również, że wybory te „nie odpowiadały międzynarodowym standardom demokratycznych i sprawiedliwych wyborów".

Z informacji Centralnej Komisji Wyborczej Białorusi wynika, że frekwencja wyniosła aż 74,3 proc. Jedynie 0,08 proc. członków komisji wyborczych reprezentowało demokratyczną opozycję.