18 jednostek (w tym pięć rosyjskich) i 21 samolotów będzie ćwiczyć obronę i desant na wyspy w regionie, w którym bez przerwy dochodzi do incydentów wojskowych.
Chiny zgłaszają pretensje aż do 85 proc. tego terytorium, budując tam sztuczne wyspy, a na nich bazy wojskowe. Sprzeciwiają się temu wszystkie pozostałe państwa leżące nad morzem: Wietnam, Tajwan, Malezja, Brunei i Filipiny.
W lipcu Stały Trybunał Arbitrażowy w Hadze uznał, że Pekin nie ma praw do spornego terytorium. „Wyrok jest nieważny" – odpowiedział przedstawiciel Pekinu.
„Nie zważając na wszystko, Rosja okazuje efektywne wsparcie Chinom" – powiedział „Financial Times" o ćwiczeniach emerytowany generał Wang Haiyun. Oficjalnie jednak Pekin zaprzecza, by manewry były skierowane przeciw komukolwiek. „Prawda jest taka, że ćwiczenia nie służą do potrząsania szabelką, ale do wspierania regionalnej stabilizacji" – stwierdziła chińska agencja Xinhua.
– Piąty rok z rzędu prowadzone są takie ćwiczenia, to rutyna – powiedział „Rzeczpospolitej" moskiewski analityk wojskowy Aleksandr Chramczichin. – Z czysto politycznego punktu widzenia mają one podkreślać rosyjsko-chińskie partnerstwo strategiczne. Tyle że takie partnerstwo to fikcja – dodał.