„W rezultacie rozmów doszło do przerwania ognia i wycofania wszelkich dodatkowych sił i środków ściągniętych na granicę” – poinformowała straż graniczna Kirgizji.
W strzelaninach na granicy Tadżykistanu i Kirgizji zginęły jednak co najmniej dwie osoby, a nie mniej niż 17 zostało rannych. Poza strażą graniczną obu sojuszniczych państw ofiarami stali się mieszkańcy okolicznych wiosek.
Do połowy stycznia wojska obu krajów zgodnie uczestniczyły w tzw. misji pokojowej ODKB (Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowych) w Kazachstanie. Wojskowy sojusz sześciu krajów (Rosji, Kazachstanu, Armenii, Białorusi, Tadżykistanu i Kirgizji) interweniował tam na prośbę kazachskiego prezydenta. Ledwo wojska wróciły do koszar, zaczęły strzelać do siebie.
Czytaj więcej
Po otrzymaniu amerykańskiej i natowskiej odpowiedzi na swoje ultimatum na Kremlu opadają emocje i nikt już nie wzywa do wojny z Zachodem.
„Póki ODKB chrzęści gąsienicami czołgów przed NATO, dwóch z jego sześciu członków atakuje się nawzajem” – napisał jeden z blogerów.
– Te kraje są członkami ODKB i ODKB nie będzie interweniować. ODKB nie może tym się zajmować. Mam nadzieję, że uregulowanie problemu odbędzie się z pomocą pośredników z Rosji. Ale obie strony muszą się zgodzić – mówił szef komisji ds. WNP rosyjskiego parlamentu Leonid Kałasznikow.
Na pocieszenie dodał, że „procesy integracyjne zlikwidują sprzeczności między państwami”.
Czytaj więcej
Koncentracja rosyjskich sił przypomina stan z wiosny ubiegłego roku - mówi Ołeksij Reznikow, minister obrony Ukrainy.
Żaden jednak prorosyjski sojusz nie gwarantuje pokoju na granicy. Starcia w Dolinie Fergańskiej wybuchają regularnie. W 2014 Kirgizi i Tadżycy pięciokrotnie strzelali tam do siebie, w 2019 – trzy razy, a najcięższe starcia miały miejsce w zeszłym roku. Zginęło wtedy ponad 30 osób w tym samym rejonie, w którym walki wybuchły obecnie. Władze Kirgizji ledwo zdążyły odbudować zniszczone domy mieszkańców, gdy znów legły one w gruzach.
Zgłoś swój projekt w konkursie dla startupów i innowacyjnych firm
Różnica z poprzednimi latami polega na tym, że oba państwa dwa tygodnie wcześniej wspólnie wysłały wojska w ramach „misji ODKB”, a obecnie Tadżycy atakowali m.in. koszary kirgiskiej armii, używając broni raczej nieznajdującej się na wyposażeniu straży granicznej (moździerze i granatniki).
Według eksperta Arkadija Dubnowa Moskwa nie zgodziła się nawet na dwustronną współpracę wojskową z Kirgizją i odrzuciła propozycję rozlokowania na granicy ośrodka szkoleniowego przygotowującego kadry sił szybkiego reagowania do walki z przemytnikami narkotyków i terrorystami. Andriej Grozin uważa zaś, że Tadżykistan „szykował się wcześniej do starć”.
– (Tadżycki lider) Emomali Rachmon cieszy się dużymi względami Moskwy – twierdzi Dubnow. Głównie ze względu na to, że Tadżykistan graniczy z Afganistanem. Ale politolog z Krigizji Mars Sarijew uważa, że problemy są wewnątrz Tadżykistanu, gdzie prezydent Rachmon jest chory, a „część jego otoczenia szykuje się do przekazania władzy jego synowi, Rustamowi”. Do tego jest potrzebna konsolidacja społeczeństwa, którą najlepiej osiąga się poprzez zewnętrzny konflikt.
Czytaj więcej
Rosyjska inwazja w lutym jest wielce prawdopodobna - uważa Joe Biden. - To podsycanie paniki, która destabilizuje nasz kraj - odpowiada Wołodymyr Zełenski.
Dubnow jednak podejrzewa, że walki mogły wybuchnąć, gdyż część tadżyckich elit wojskowych chciała się pozbyć z kraju „radykalnych uciekinierów z Afganistanu”. Uciekli oni przed talibami, ale są związani np. z Państwem Islamskim. Dlatego tadżycka straż graniczna próbowała im otworzyć drogę przez granicę.
Tymczasem najbardziej zagrożona takim scenariuszem Rosja milczy.