Według strony rosyjskiej Ar-Rakka stała się obiektem nalotów dywanowych, podobnych do tych, które alianci przeprowadzali w czasach II wojny światowej (w wyniku takiego nalotu zniszczono m.in. Drezno).
Według rosyjskiego MON Zachód chce obecnie jak najszybciej udzielić pomocy wyzwolonej przez siły wspierane przez USA Ar-Rakce, aby zatuszować dowody swoich zbrodni. Reuters przypomina przy okazji, że Rosja wielokrotnie była oskarżana o przeprowadzanie w Syrii nalotów, których ofiarami padali cywile.
Według gen. Igora Konaszenkowa, rzecznika rosyjskiego resortu obrony, z 200 tys. osób żyjących w mieście Ar-Rakka przed wybuchem wojny w Syrii dziś w mieście pozostało ok. 45 tys. osób.
"Rakka podzieliła los Drezna, które w 1945 roku zostało zmiecione z powierzchni ziemi przez anglo-amerykańskie naloty" - oświadczył rosyjski resort obrony.
Konaszenkow zauważa jednocześnie, że Zachód - który wcześniej odrzucał wnioski Rosji o pomoc dla cywilów - teraz oferuje środki na odbudowę Rakki. "Skąd ten pośpiech?" - pyta Konaszenkow, po czym dodaje, że jest tylko jedno wyjaśnienie "chęć ukrycia dowodów barbarzyńskich bombardowań przeprowadzonych przez amerykańskie siły powietrzne i siły koalicji tak szybko, jak to możliwe" oraz "chęć pogrzebania tysięcy cywilów 'wyzwolonych' spod rządów Państwa Islamskiego".