Reklama

Konflikt w Katalonii wygasa, Rosja niezadowolona

Wygasanie konfliktu w Barcelonie nie jest na rękę Rosji. Putin liczył, że dzięki niemu boleśnie osłabi Unię.

Aktualizacja: 01.11.2017 16:30 Publikacja: 31.10.2017 23:01

Konflikt w Katalonii wygasa, Rosja niezadowolona

Foto: AFP

Rzecznik rosyjskiego prezydenta Dmitrij Pieskow powtarza w ostatnich dniach do znudzenia: spór między Barceloną i Madrytem to dla Moskwy „wewnętrzna sprawa Hiszpanii", w którą „nie zamierza się mieszać".

Ale hiszpański wywiad nie ma wątpliwości, że taka deklaracja to tylko „wierzchołek góry lodowej". Znacznie większa, niewidoczna część działalności Kremla zmierza dokładnie w odwrotnym kierunku: podsycania ruchu separatystycznego.

Wysłannik z Osetii

W minionym tygodniu do Barcelony przyjechał bliski Kremlowi Dmitrij Miedojew „minister spraw zagranicznych" Osetii Południowej (separatystycznego terytorium w Gruzji). Na co dzień wykonuje polecenia jednego z doradców Putina, Władisława Surkowa. Na jego rozkaz założył w Barcelonie „przedstawicielstwo" swojego regionu, które ma „rozwijać więzi międzyludzkie i kulturalne" z Katalonią. Spotkał się także z lokalnymi przedsiębiorcami. Twierdził, że również z przedstawicielami ówczesnych władz regionalnych (Generalitat). Jednak w tym tygodniu, już po powrocie do Osetii Południowej, Miedojew posunął się o krok dalej: jak donosi bliski Kremlowi portal Sputnik, zapowiedział, że uzna niezależną Katalonię, „jeśli wystąpią o to władze tego kraju". Sama Osetia Południowa jest jednak uznawana za państwo tylko przez Rosję, Wenezuelę, Nikaraguę i Nauru.

W Barcelonie Miedojewa śledzili Gruzini, uważnie obserwujący poczynania separatystów. – To była prywatna wizyta prywatnej osoby. Miedojew spotykał się z kilkoma miejscowymi Osetyjczykami. Nie otwarto żadnego przedstawicielstwa – zapewniał gruziński wicekonsul w Barcelonie Lika Achałbedaszwili. Według niego nikt z miejscowych władz nie przyjął Miedojewa, który tylko zaszedł do hallu siedziby Generalitat, by ją sobie obejrzeć. Ale informacja o poparciu osetyjskich separatystów dla katalońskich poszła już w świat.

Rosyjskie domy przy hiszpańskiej plaży

Rosja ma duże doświadczenie w podsycaniu konfliktów narodowościowych na terenie b. ZSRR, które później prowadziły do powołania pseudoniezależnych państw przychylnych Kremlowi. Tak się stało choćby w Doniecku i Ługańsku. Na terenie Hiszpanii sytuacja jest rzecz jasna zupełnie inna, nie tylko nie ma tu większości mówiącej po rosyjsku, ale nawet nie ma znaczącej rosyjskiej mniejszości.

Reklama
Reklama

Mimo wszystko liczba rosyjskojęzycznych imigrantów z b. ZSRR, która na stałe osiedliła się w Hiszpanii, jest oceniana nawet na 300 tys. osób. Większość mieszka w atrakcyjnych miejscowościach nad Morzem Śródziemnym jak Marbella czy Alicante. Ale na terenie całego kraju powstały „stowarzyszenia kulturalne", „rosyjskie domy", których portale w internecie nieraz są ozdobione logo rządzącej Jednej Rosji, ugrupowania wspierającego Putina. To symbol ich sympatii politycznych.

– Wielu z nich to bogacze, którzy kupili luksusowe domy. Sami na co dzień tu nie mieszkają, w Hiszpanii zostawili dzieci i żony, bo jest tu bezpiecznie, są dobre szkoły średnie wykładające po angielsku i doskonały klimat – mówi „Rzeczpospolitej" Caera Negron, która pracuje w Casa Rusa w Marbelli. – Jeszcze trzy lata temu nikt nie kontrolował, skąd ci ludzie mają pieniądze na tak duże inwestycje – dodaje.

Premier Mariano Rajoy stara się w tych dniach możliwie łagodnie wprowadzić bezpośrednie rządy w Katalonii. Chce uniknąć wrażenia, że Madryt działa przy użyciu siły, jak to się stało w dniu referendum 1 października. Dlatego jeśli „nieznani sprawcy" doprowadzą do nawet pojedynczych, brutalnych incydentów w Barcelonie, może to całkowicie zmienić dynamikę katalońskiego kryzysu.

Wymarzony przelew krwi

– Na Półwyspie Pirenejskim ludzie w pewnym sensie przywykli do zapachu krwi (...), do przemocy. Dlatego chwycenie za broń przychodzi im bardzo łatwo – twierdzi rosyjski ekspert Igor Pszenicznikow z Rosyjskiego Instytutu Studiów Strategicznych (RISI). Na czele Instytutu stoi były rosyjski premier, a potem szef rosyjskiego wywiadu zagranicznego (SWR) Michaił Fradkow. Dwaj eksperci RISI poszukiwani są za próbę dokonania przewrotu w Czarnogórze w październiku 2016 roku, a kolejny został deportowany z Polski za szpiegostwo. Biorąc to pod uwagę, przepowiednia Pszenicznikowa nabiera ponurej dwuznaczności.

– Jest mi zupełnie obojętne, czy żyjemy w niezależnej Katalonii czy Hiszpanii. Ważne, żeby była praca – mówi „Rzeczpospolitej" Wiera z rosyjskiego biura podróży Noworiera świadczącego usługi dla Rosjan w nadmorskim kurorcie Lloret de Mar 50 km na północ od Barcelony.

Tak jak to było przy promowaniu Donalda Trumpa, Marine Le Pen i Alternatywy dla Niemiec (AfD), rosyjskie władze od wielu tygodni prowadzą także ofensywę na rzecz Katalonii w internecie. Jak ustalił amerykański German Marshall Fund, w akcję są m.in. zaangażowani Julian Assange i Edward Snowden, którzy regularnie wysyłają przesłania sygnalizujące, jak hiszpańskie władze „brutalnie łamią prawa człowieka" i „blokują prawo narodów do samostanowienia". Ich przesłanie jest potem zwielokrotniane przez dziesiątki tysięcy botów. Przesłanie jest tak długo powtarzane, aż w końcu zaczynają w nie wierzyć autentyczni odbiorcy niezwiązani z Rosją.

Reklama
Reklama

Inna taktyka, którą obrała m.in. związana z Kremlem Russia Today, polega na przemycaniu w kluczowych chwilach fałszywego przesłania wśród autentycznych przekazów. Tak było w połowie września, gdy portal podał, że szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker zapowiedział „uznanie wyników referendum w Katalonii", choć „ostrzegł", że nowy kraj będzie musiał od początku negocjować przyjęcie do Unii.

Sam Putin w ub. tygodniu w Soczi powtórzył co prawda, że kryzys kataloński to „wewnętrzny problem Hiszpanii", ale oskarżył też Zachód o stosowanie „podwójnych standardów", gdy z sympatią odnosi się do niektórych ruchów narodowowyzwoleńczych (np. w Kosowie), a innym „nie pozwalają stosować podstawowych praw demokratycznych".

Ale dla analityka German Marshall Fund Bretta Schaffera celem Rosji nie jest rozbicie jedności Hiszpanii. Chodzi raczej o takie osłabienie Unii, aby nie była on już w stanie utrzymać nałożonych trzy lata temu sankcji wobec Rosji i zrezygnowała z angażowania się w sprawy Ukrainy.

– Dla Brukseli dopuszczenie do przelewu krwi w „starej Europie" (w tym wypadku w Hiszpanii – red.) to ogłoszenie o swym całkowitym bankructwie – uważa Pszenicznikow.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1383
Świat
„Rzecz o geopolityce”: Sojusz Chin i Rosji. Operacja USA na Karaibach
Świat
W poniedziałek w Londynie pilny szczyt w sprawie Ukrainy
Świat
Sarkofag nad reaktorem w Czarnobylu nie chroni już przed promieniowaniem
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1381
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama