Korespondencja z Brukseli
Komisja Europejska uruchomiła artykuł 7.1 traktatu o UE i chce stwierdzenia istnienia poważnego ryzyka dla praworządności w Polsce. Jest to efekt przeprowadzonej przez PiS reformy sądownictwa. – To nie jest opcja nuklearna, to ciągle dialog – przekonywał wiceprzewodniczący Frans Timmermans na konferencji prasowej. Holender podkreślał, że nie była to decyzja łatwa. Z naszych informacji wynika, że w czasie zamkniętej dyskusji komisarzy był poruszony. – Nie było to udawane – twierdzi nasz rozmówca.
Decyzja KE to przeniesienie sprawy na inny poziom. Sama Komisja wykorzystała już wszelkie proceduralne możliwości. Teraz uznała, że ruch należy do państw członkowskich. Inicjatywa w tej sprawie przechodzi w ręce Bułgarii, która od 1 stycznia 2018 roku przejmuje rotacyjne przewodnictwo w UE. To ono odpowiada za ustalanie agendy Rady UE ds. Stosunków Ogólnych, która gromadzi ministrów ds. europejskich UE (z Polski to Konrad Szymański). – Musi tę sprawę umieścić na agendzie i zarządzić głosowanie. Ale w przypadku terminu nie ma tu żadnych traktatowych nakazów – wyjaśnia urzędnik KE.
Pierwsza okazja nadarzy się 27 lutego, bo wtedy zbiera się wspomniana Rada. Prezydencja może wtedy przeprowadzić dyskusję i zarządzić głosowanie nad wnioskiem KE, które prowadziłoby do stwierdzenia „wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia przez państwo członkowskie wartości, o których mowa w artykule 2". Te wartości to „poszanowanie godności osoby ludzkiej, wolność, demokracja, równość, państwo prawne, jak również poszanowanie praw człowieka, w tym praw osób należących do mniejszości".
Zanim głosowanie nastąpi, prezydencja może poprosić zainteresowany kraj o ustosunkowanie się do opinii KE. A następnie wydać własne rekomendacje, które najprawdopodobniej wykorzystywałyby zalecenia KE. Samo głosowanie prawdopodobnie będzie odłożone na później, a najpierw odwołano by się znów do dialogu, który prowadzony od 13 stycznia 2016 roku dotąd nie przyniósł efektów. Teraz jednak sytuacja będzie inna. Polski rząd niejednokrotnie zarzucał Komisji, że wykracza poza swoje uprawnienia, bo prawo do pouczania w sprawie praworządności ma tylko – w myśl traktatu o UE – unijna Rada, czyli państwa członkowskie. I teraz jej Komisja przekazuje pałeczkę.