Dlaczego Gwiazdkę świętujemy w grudniu?

Geneza tego święta jest równie burzliwa jak dzieje chrześcijaństwa, a w obchodach odnajdziemy więcej tradycji pogańskich niż w innych dniach z kościelnego kalendarza.

Aktualizacja: 24.12.2023 07:46 Publikacja: 23.12.2021 16:14

Na obrazie: pokłon mędrców ze Wschodu, czyli oddanie czci i przekazanie darów nowo narodzonemu Zbawi

Na obrazie: pokłon mędrców ze Wschodu, czyli oddanie czci i przekazanie darów nowo narodzonemu Zbawicielowi (na pamiątkę tego zdarzenia 6 stycznia obchodzimy Święto Trzech Króli). Dzisiaj wiemy, że 25 grudnia jako dzień narodzin Jezusa jest datą umowną, ale nieprzypadkową

Foto: Wikipedia

Przypominamy tekst, który ukazał się w "Rzeczpospolitej" 24 grudnia 2021 roku

Pierwsze znane obchody tego święta pochodzą z Egiptu. Około roku 200 grecki teolog i założyciel chrześcijańskiej szkoły katechetycznej w Aleksandrii Tytus Flawiusz Klemens, znany bardziej pod imieniem Klemensa Rzymskiego, wyliczył datę urodzin Jezusa Chrystusa na 25 Pachon (25 maja) w 28. roku panowania cesarza Oktawiana Augusta. Inni badacze Pisma Świętego odrzucili te kalkulacje, twierdząc, że data ta powinna przypadać na przełom 24 i 25 Pharmuthi, czyli 19 i 20 kwietnia. Inne wczesnochrześcijańskie pisma wspominają także o 18 marca.

W 385 r. do Jerozolimy przybyła akwitańska pątniczka, którą znamy dzisiaj pod imieniem Eterii lub Egerii. Tam spotkała się z nieznanym jej obyczajem ośmiodniowych uczt i zabaw z okazji święta narodzenia pańskiego, rozpoczynających się 6 stycznia. Ale dopiero papież Juliusz I, zapytany o właściwą datę, ustalił ją na 25 grudnia – na podstawie rzekomo zachowanego do czasu jego pontyfikatu (337–352) powszechnego spisu ludności z okresu panowania Oktawiana Augusta.

Dzisiaj wiemy, że wybór daty 25 grudnia na dzień narodzin Zbawiciela nie był przypadkowy i wcale nie wiązał się z opisywanym w Nowym Testamencie spisem powszechnym w Judei.

Chrześcijaństwo zapożyczyło wiele symboli i świąt z wcześniejszych religii związanych z kultem słońca. Oddawanie czci Słońcu Niezwyciężonemu, które 25 grudnia pokonywało mrok nocy, było jednym z najważniejszych obyczajów mitraizmu, kultu syryjskiego boga Baala czy fenickiej i kananejskiej bogini miłości, płodności i wojny Asztarte. Oddawanie czci tej ostatniej było także rozpowszechnione wśród Izraelitów, którzy w pewnym momencie swojej historii nazywali ją nawet Królową Niebios.

Kult Maryi Dziewicy

Być może niektóre elementy tych obrządków zapożyczył także późniejszy kult maryjny. Obchody Bożego Narodzenia wiążą się bowiem nierozerwalnie z rosnącym oddawaniem religijnej czci Marii z Nazaretu, matce Jezusa Chrystusa. Uwielbienie dla matki Zbawiciela osiągnęło swoją szczytową formę w czasie trzeciego soboru powszechnego zwołanego przez bizantyjskiego cesarza Teodozjusza II w Efezie. To właśnie tam po raz pierwszy w historii syryjski mnich, teolog i filozof chrześcijański Nestoriusz (384–451), pełniący wówczas obowiązki patriarchy Konstantynopola, stworzył greckie słowo i określenie Theotokos – Bogarodzica.

Czytaj więcej

Magia wspólnego kolędowania

Drugim oficjalnym tytułem, który powstał w tym samym okresie na cześć matki Jezusa Chrystusa, jest nazwa „Najświętsza Maria Panna". Tytuł ten podkreślał nie tylko niepokalane poczęcie Chrystusa, ale także dziewictwo, które w opinii ojców soborowych Maria zachowała do końca życia. Jako pierwszy opinii o dziewictwie Marii sprzeciwił się dopiero 100 lat po soborze efeskim rzymski mnich Jowianin. Co prawda zalecał on rzymskim pannom zachowanie jak najdłużej dziewictwa, a wdowom konsekrowane życie bez ponownego wchodzenia w związek małżeński, jednak poglądy Jowianina w sprawie dziewictwa matki Jezusa z Nazaretu spotkały się z ostrym potępieniem ze strony ówczesnych teologów i duchowieństwa. Wśród jego najzagorzalszych krytyków znaleźli się: Augustyn z Hippony, biskup Mediolanu Ambroży oraz Hieronim ze Strydonu. Papież Syrycjusz potępił niepokornego mnicha w liście zatytułowanym „Przeciwko Jowianinowi" („Adversus Jovinianum").

Podobne poglądy podważające dożywotnie dziewictwo Marii z Nazaretu głosili także inni ówcześni teologowie i badacze Pisma Świętego. Wśród nich wyróżniali się łaciński pisarz Helwidiusz oraz biskup Sardyki Bonosus. Ten ostatni twierdził, że Jezus nie był jedynym dzieckiem Marii i Józefa, co definitywnie wskazywało na normalne stosunki małżeńskie między rodzicami Zbawiciela. Tego typu poglądy ukazujące „normalność" funkcjonowania Świętej Rodziny zostały ostatecznie potępione przez synod laterański z 649 r. Ich zagorzałym krytykiem był także Tomasz z Akwinu, który stanowcze stanowisko w kwestii dziewictwa Marii wyraził w swoim wiekopomnym dziele filozoficzno-logicznym „Summa theologiae". Ten żyjący w XIII w. wybitny myśliciel chrześcijaństwa nie miał wątpliwości, że ze względu na „zachowaną Godność posyłającego Ojca" oraz „właściwość i godność samego Syna" poczęcie Jezusa odbyło się bez udziału Józefa, a Maria zachowała dziewictwo aż do chwili wniebowzięcia. Wszystko wskazuje także, że dla Tomasza z Akwinu nie ulegało wątpliwości, że jedyną datą narodzin Zbawiciela jest właśnie 25 grudnia.

Czy Święta Rodzina uciekła do Egiptu?

Najnowsze badania archeologiczne i historyczne sugerują, że Jezus urodził się prawdopodobnie w kwietniu 6 r. n.e. Historycy mają problem z interpretacją słów z Ewangelii św. Łukasza (2,1–2): „I stało się w owe dni, że wyszedł dekret cesarza Augusta, aby spisano cały świat. Pierwszy ten spis odbył się, gdy Kwiryniusz był namiestnikiem Syrii". Ewangelie nie zawierają żadnej informacji, co się wtedy działo w życiu Świętej Rodziny. A przecież od pierwszego spisu ludności do czasu przybycia Józefa z brzemienną Marią do Betlejem mogło minąć nawet kilka lat.

Pomocne w wyznaczeniu daty narodzin Jezusa było ustalenie czasu śmierci króla Heroda Wielkiego. Ale i w tym przypadku jest duży problem, zgodnie bowiem z tradycją żydowską przyjęło się uznawać, że Herod zmarł siódmego dnia miesiąca Kislew, co jest odpowiednikiem jednego z ostatnich dni listopada, w czasie zaćmienia Księżyca. Astronomowie wskazują raczej na datę 13 marca 4 r. n.e., kiedy nad Judeą widoczne było zaćmienie Księżyca przed zbliżającą się Paschą. Dlaczego precyzyjne ustalenie daty śmierci Heroda może mieć znaczenie dla historii narodzin Jezusa z Nazaretu? Śmierć Heroda Wielkiego w 4 r. n.e. oznacza, że Jezus urodził się przynajmniej dwa lata po śmierci Heroda Wielkiego. W takim wypadku opisane w Ewangelii dramatyczne okoliczności ucieczki Świętej Rodziny do Egiptu przed prześladowaniem okrutnego monarchy prawdopodobnie nigdy nie miały miejsca.

Nie tylko data narodzin Zbawiciela od początku mocno dzieliła chrześcijan. Także sposób obchodzenia tego święta budził kontrowersje u różnych odłamów tej religii. W 1038 r. Boże Narodzenie zawitało na dwór angielski, gdzie oficjalnie nadano mu staroangielską nazwę Cristes Maesse – Msza Chrystusa. Blisko 100 lat później nazwę tę przerobiono na Cristes-messe, pierwowzór dzisiejszego słowa Christmas. Od tej pory obchody święta Christmas na wyspie stały się niemal sporem narodowym.

„Katolickie święto rozpusty"

Nie wszyscy bowiem uważali, że ten czas kalendarza liturgicznego należy świętować radośnie. Już bowiem w III wieku n.e. chrześcijański pisarz Tertulian popierał obchody Bożego Narodzenia, ale potępiał nawiązywanie w nich do rzymskich Saturnaliów. 13 wieków później do Bożego Narodzenia podobnie odniósł się ojciec reformacji Marcin Luter. Porównał on Rzym do grzesznego Babilonu i zachęcał do odrzucenia świątecznego przepychu i poprzedzającej 25 grudnia atmosfery odpustowej.

Mimo że obchody Bożego Narodzenia wyjątkowym uwielbieniem darzył sam król Henryk VIII, założyciel i głowa buntowniczego wobec władzy papieskiej Kościoła anglikańskiego, to przykazania Lutra szczególnie mocno wzięli sobie do serca angielscy purytanie, którzy widzieli w Bożym Narodzeniu jedynie „katolickie święto rozpusty". W 1538 r. Prezbiteriański Kościół Szkocji odrzucił obchody Bożego Narodzenia, zastępując je najważniejszym świętem szkockim Hogmanay (31 grudnia). Angielscy purytanie, powołując się na zasady kultu jedynego Boga określone w Księdze Wyjścia 20:4 uznali także, że kult obrazów przedstawiających Boże Narodzenie, szopek lub ubieranie choinek jest obyczajem pogańskim. „Mszalny dzień papieski", jak nazywali odtąd 25 grudnia, został wymazany z kalendarza decyzją parlamentu i rządu Olivera Cromwella w 1647 r. Mimo że zakaz został zniesiony po śmierci dyktatora w 1666 r., angielskie obchody Bożego Narodzenia nigdy już nie wróciły do swojego splendoru z epoki Tudorów.

Czytaj więcej

Gwiazdka w kinie. Święta Bożego Narodzenia w hollywoodzkim stylu

Niemile widziani na wyspach purytanie „wywieźli" zakaz świętowania 25 grudnia do kolonii brytyjskich w Ameryce Północnej. W 1659 r. pielgrzymi z Massachusetts wprowadzili zakaz obchodów na dużym obszarze terytorium obecnej Nowej Anglii. To zdecydowanie jedno z najgłupszych praw, jakie powstały w Ameryce Północnej, obowiązywało w niektórych stanach aż do 1852 r. Pierwszym zaś stanem, który je odrzucił i ratyfikował Boże Narodzenie jako święto federalne, była Alabama (w 1838 r.). Ostatni stan uznał „Christmas" za dzień wolny od pracy dopiero w 1870 r. Wraz z tą ostatnią stanową ratyfikacją nastąpiła ogromna komercjalizacja Bożego Narodzenia w Stanach Zjednoczonych.

Mikołaj przynosi prezenty

Dzisiaj nie potrafimy wyobrazić sobie Bożego Narodzenia bez prezentów, które tradycyjnie przynosi nam pod choinkę Święty Mikołaj. Niektórzy historycy są skłonni uważać, że ta sympatyczna tradycja została zapożyczona z rzymskich Saturnaliów, w czasie których dawano sobie upominki, albo nawiązuje do ewangelicznej historii wręczenia darów nowo narodzonemu Zbawicielowi przez trzech mędrców ze Wschodu. Do tego drugiego wydarzenia odwołuje się hiszpański zwyczaj wymiany upominków 6 stycznia w Święto Trzech Króli.

Najbliższy prawdzie jest pogląd, że znana nam współcześnie tradycja obdarowywania się prezentami przyniesionymi przez Świętego Mikołaja pochodzi z przełomu pierwszego i drugiego tysiąclecia naszej ery. W bizantyjskim „Żywocie Świętego Mikołaja" napisanym w IX w. przez archimandrytę Michała dowiadujemy się, że 6 grudnia – Dzień Świętego Mikołaja – był jednym z najbardziej uroczyście i radośnie obchodzonych świąt w Konstantynopolu. 100 lat później narodziła się tradycja wystawiania dzieciom 6 grudnia przedstawień liturgicznych, które zostały przez kolejne stulecia spopularyzowane w całej Europie. Obyczaj podkładania śpiącym dzieciom do posłania prezentów „przynoszonych przez Świętego Mikołaja" narodził się zaś w XII-wiecznej Francji, w której dzień 6 grudnia został nazwany „mikołajkami". Radosny charakter tego święta nie kłócił się z powagą adwentu, ponieważ wspomnienie świątobliwego życia Mikołaja, biskupa Miry, było w opinii bizantyjskiego duchowieństwa „godnym przygotowaniem do Bożego Narodzenia".

Także na Zachodzie historia pobożnego biskupa Mikołaja cieszyła się ogromnym zainteresowaniem i szacunkiem. Papieże stawiali Świętego Mikołaja za wzór cnót chrześcijańskich, a obchody jego dnia były tak popularne, że nawet protestanci nie ośmielili się w XVI w. wykreślić mikołajek z nowego kalendarza protestanckiego.

Amerykański Santa Claus

Twórcy reformacji, którzy odrzucali kult maryjny i świętych, musieli coś zrobić z niepasującym do ich koncepcji wiary, ale niezwykle lubianym Świętym Mikołajem. Rozwiązanie ich dylematu przyszło dopiero w XIX w. za oceanem. W 1823 r. amerykański poeta Clement Clarke Moore napisał poemat pod tytułem „Wizyta Świętego Mikołaja". Autor nie zdawał sobie sprawy, że stworzy nową laicką legendę o przesłaniu niemal religijnym, która w umysłach setek milionów ludzi na całym świecie będzie kojarzona z Bożym Narodzeniem bardziej niż ewangeliczna historia narodzenia Zbawiciela w Betlejem. Do dzisiaj niemal wszystkie dzieci amerykańskie znają ten poemat zaczynający się od słów:

„Twas the night before Christmas,

when all thro' the house

Not a creature was stirring,

not even a mouse".

Obecnie poemat Clementa Moore'a jest znany bardziej pod nazwą „The night before Christmas". Co ciekawe, nigdy nie został przetłumaczony na język polski, chociaż zawiera kwintesencję amerykańskiego stosunku do Bożego Narodzenia.

W 1881 r. amerykański rysownik Thomas Nest opublikował w magazynie „Illustrated America" serię pięknych ilustracji do poematu Moore'a. Wiersz i ilustracje stworzyły niebywale popularną bajkę o dobrodusznym, puszystym palaczu fajki o wyglądzie i zachowaniu szekspirowskiego Falstafa, żyjącym z żoną i gromadą elfów w świątecznej osadzie na biegunie północnym. To w tym wierszu znalazły się także po raz pierwszy imiona latających reniferów, które pojawiały się później w amerykańskich piosenkach świątecznych. Należy jednak podkreślić, że w wierszu nie ma tak popularnej współcześnie wśród Amerykanów nazwy „Santa Claus". Moore co prawda zastąpił ponurego angielskiego Father Christmas komicznym grubaskiem o imieniu St. Nick, ale „Santa Claus" był dziełem urodzonych w Ameryce dzieci holenderskich imigrantów, które przerobiły holenderskiego Sinterklaasa na Santa Clausa.

Clement Clarke Moore nigdy nie ujrzał ilustracji Thomasa Nesta do swojego wiersza. A szkoda, bo rysunki te wielce uzupełniły dzieło. W tym przypadku ilustracja zaczęła też żyć własnym życiem. Nawet dziwaczny strój współczesnego, komercyjnego Santa Clausa jest przeróbką ówczesnego autorskiego pomysłu Nesta. Ani poeta Moore, ani rysownik Nest nie zdawali sobie sprawy, że uruchomią przemył świąteczny na niewyobrażalną skalę.

Boże Narodzenie w Polsce

Pierwsi chrześcijanie nie przywiązywali wagi do miejsca i czasu narodzin Jezusa Chrystusa. Dla nich najważniejszym wydarzeniem było odkupienie świata poprzez śmierć i zmartwychwstanie Zbawiciela. Pierwsze obchody Bożego Narodzenia miały miejsce dopiero 300 lat po jego ziemskiej wędrówce. Jeszcze późniejsza jest polska tradycja obchodów świąt, która narodziła się dopiero w XV w., kiedy do naszego kraju dotarł prawdopodobnie z Czech zwyczaj budowania szopek świątecznych i śpiewania kolęd.

Jeszcze do XVII w. okres Bożego Narodzenia był nazywany przez lud polski „godami". Wiele obyczajów pochodziło z czasów pogańskich i nie miało żadnego odnośnika w tradycji chrześcijańskiej. Jak wspominał Zygmunt Gloger w „Encyklopedii staropolskiej...", „gody" trwały od wigilii Bożego Narodzenia aż po Trzech Króli, a każdy wieczór w tym czasie miał charakter świąteczny. Przez te dwa tygodnie należało się wystrzegać ciężkich prac, jeść smacznie i suto, zapraszać gości, bawić się i śpiewać. Te pogańskie pieśni i zabawy zostały zastąpione przez duchowieństwo katolickie pastorałkami i kolędami o narodzeniu Jezusa Chrystusa. W języku słowiańskim słowo „god" oznaczało rok, a „gody" i „godowanie" stały się z czasem synonimami wspaniałej uczty, biesiadowania i zabawy. Stąd też pochodzi słowo „gość" oznaczające uczestnika biesiady świątecznej przybywającego do nas w odwiedziny w czas godów.

Jak pisał Zygmunt Gloger: „W Polsce, gdy przyszły gody, nie było końca najrozmaitszym zabawom, powinszowaniom, podarkom, przebieraniu się za żydów, cyganów, niedźwiedzi, kozy, tury, chodzeniu po domach ze śpiewem kolęd, z wilkiem żywym, a w braku takowego z chłopcem przebranym w wilczą skórę". Ten piękny zwyczaj kolędowania po wsiach i miasteczkach przetrwał do dzisiaj, chociaż jego ludowy spontaniczny charakter jest coraz częściej zastępowany komercyjną tandetą.

Świąteczne zwyczaje

Kolędy i ich nieskrępowane śpiewanie miały także wydźwięk polityczny i społeczny. To były jedyne pieśni religijne, których treść nie była cenzurowana przez duchowieństwo. Stąd też niektóre miały wydźwięk bardzo poufały. Mówiły o zwykłych pasterzach i prostym ludzie, który jako pierwszy dostąpił łaski bycia przy nowo narodzonym królu królów. Pouczały, że Zbawiciel nie narodził się w pałacu ani w komnacie szlacheckiego dworu, ale w stajence, niczym najniższy z parobków. Polscy chłopi nie musieli znać zawiłości teologicznych Nowego Testamentu, o których deliberowali ojcowie i doktorowie Kościoła, mieli natomiast pewność, że Chrystus rozpoczął swoją ziemską wędrówkę wśród takich jak oni biednych i ciężko pracujących włościan, a dopiero później przed jego boskie oblicze przybyli królowie jako przedstawiciele klasy panującej.

Od XVIII w. szczególne miejsce w polskim kalendarzu świątecznym zajmowała Wigilia. Choć sama w sobie nigdy nie była oficjalnym świętem kościelnym, to stanowi chyba najważniejszy dzień w kalendarzu większości Polaków.

Jednym z najstarszych zwyczajów wigilijnych jest stawianie snopów zboża w rogach izby. Wbrew powszechnie przyjętej opinii nie był to wcale zwyczaj chłopski, ale tradycja wszystkich klas społecznych. Zygmunt Gloger podkreślał w „Encyklopedii staropolskiej...", że jeszcze na początku XIX stulecia w każdej komnacie pałacowej i w każdej izbie chłopskiej musiał stać snopek zboża. Bez niego nikt nie ośmieliłby się zasiąść do wigilijnej wieczerzy. Z kolei zwyczaj ubierania choinki, czyli strojenia drzewka świerku lub jodły, przenieśli do Polski na przełomie XVIII i XIX w. niemieccy protestanci. Choinka, tak powszechnie znany i lubiany symbol Bożego Narodzenia, jest więc atrybutem niepolskim i niekatolickim. Wielkim zwolennikiem stawiania choinki i wieszania na niej ozdób z papieru i owoców był Marcin Luter. Ojciec reformacji, który potępiał rozpustę świątecznych biesiad, sam zalecał spędzanie czasu przy domowym drzewku i kontemplowanie piękna zbliżających się świąt.

Inną tradycją przejętą od naszych przodków jest zwyczaj stawiania nieparzystej liczby potraw na stole wigilijnym. W dawnej Polsce wigilijna wieczerza chłopska składała się z dziewięciu dań, a pańska z jedenastu. Trzeba było spróbować każdej potrawy, ponieważ istniał przesąd, że za każde pominięte danie można stracić jakąś przyjemność w nadchodzącym roku. Od XV w. w bogatych domach szlacheckich istniał zwyczaj rozdawania czeladzi podarków, a na dworze królewskim monarcha obdarowywał służbę, która brała udział w świątecznych zabawach i kolędowaniu. Każda Wigilia kończyła się uroczystym śpiewaniem kolęd oraz hucznym wyjazdem całego dworu do kościoła na mszę pasterską odprawianą zawsze o północy. Zwyczaj odprawiania pasterki przyszedł do Polski prosto z Italii. Pierwsze pasterki były odprawiane przez papieży od IV w. w najstarszym kościele rzymskim – bazylice Matki Bożej Większej na wzgórzu Eskwilin. Niestety, zwyczaj mszy pasterskiej rozpoczynającej się o północy z 24 na 25 grudnia został zmieniony przez papieża Benedykta XVI. Obecnie msza ta jest odprawiana w Watykanie dwie godziny wcześniej, niż nakazuje istniejąca od 1700 lat tradycja.

Przypominamy tekst, który ukazał się w "Rzeczpospolitej" 24 grudnia 2021 roku

Pierwsze znane obchody tego święta pochodzą z Egiptu. Około roku 200 grecki teolog i założyciel chrześcijańskiej szkoły katechetycznej w Aleksandrii Tytus Flawiusz Klemens, znany bardziej pod imieniem Klemensa Rzymskiego, wyliczył datę urodzin Jezusa Chrystusa na 25 Pachon (25 maja) w 28. roku panowania cesarza Oktawiana Augusta. Inni badacze Pisma Świętego odrzucili te kalkulacje, twierdząc, że data ta powinna przypadać na przełom 24 i 25 Pharmuthi, czyli 19 i 20 kwietnia. Inne wczesnochrześcijańskie pisma wspominają także o 18 marca.

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 793
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Akcja ratunkowa na wybrzeżu Australii. 160 grindwali wyrzuconych na brzeg
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790