Kościół katolicki traci w ostatnim czasie w błyskawicznym tempie szacunek i uznanie w oczach wiernych. To rezultat skandali pedofilskich, finansowych i obyczajowych. Papież Franciszek pragnie odnowy Kościoła poprzez większą przejrzystość spraw kościelnych. Przynajmniej jeżeli chodzi o finanse, jest to strategia ryzykowna, gdyż w trakcie rozpoczętego we wtorek procesu światło dzienne może ujrzeć ich cała mroczna strona.
Na sali sądowej w Muzeum Watykańskim proces kardynała oraz dziewięciu innych osób śledzi grono dziennikarzy, co gwarantuje, że cały obraz manipulacji finansowych, szantaży, nepotyzmu, nadużywania władzy i prania pieniędzy zostanie opisana. Zainteresowanie jest ogromne, bo jest to pierwszy tego rodzaju proces od ponad 300 lat.
Wiele już wiadomo. Zarzuty wobec 73-letniego kardynała Becciu, zwłaszcza korupcyjna sprawa zakupu w Londynie nieruchomości, okazały się tak poważne, że papież Franciszek zmusił go w roku ubiegłym do złożenia dymisji z funkcji prefekta oraz zrzeczenia się przywilejów kardynalskich, w tym prawa udziału w konklawe.
Wszystko zaczęło się od artykułu w tygodniku „L'Espresso", w którym opisane zostały kulisy zakupu nieruchomości w londyńskiej Chelsea oraz podejrzane dotacje dla firmy brata kardynała na Sardynii.
Sam Angelo Becciu odrzuca wszelkie oskarżenia. Proces jest dla niego „próbą". Ma nadzieję, „że wcześniej czy później wszystko się wyjaśni".