Socjaliści dostali czerwoną kartkę

Węgrzy wiedzą, że gabinet Ferenca Gyurcsanya to rząd oszustów – mówi konserwatywny politolog Csaba Kiss

Publikacja: 11.03.2008 02:39

Socjalistyczny premier Węgier Ferenc Gyurcsany zapowiedział wstrzymanie reformy szkolnictwa i służby zdrowia, która zakładała wprowadzenie opłat za naukę i wizyty u lekarza. To efekt niedzielnego referendum, w którym ponad 80 procent głosujących opowiedziało się przeciwko opłatom. Nad złagodzoną wersją reform ma się teraz zastanawiać parlament. Premier podkreśla, że „prawicy nie uda się go zmusić do złożenia dymisji”. Rz: Jak ocenia pan wynik referendum?

Csaba Kiss: To ogromny sukces prawicy. Udało jej się zmobilizować elektorat. I to przy braku poparcia ze strony mediów, które podczas całej kampanii apelowały do ludzi, by poparli reformy. Proszę pamiętać, że media są finansowane przez rząd i nie było w nich lustracji.

Konsekwentnie od 1998 roku atakują lidera prawicy Viktora Orbana. A mimo to nie zdołały zapobiec ewidentnej klęsce rządu. Węgrzy są tak rozgoryczeni i tak nienawidzą socjalistów, że pytania plebiscytu podziałały na nich jak płachta na byka. Premier Gyurcsany ma już przeciw sobie nie tylko opozycję, ale i połowę własnego żelaznego elektoratu. Starszych ludzi, którzy nie chcą płacić za lekarza i szpital.

Prawica się umocniła?

Orban ma za sobą dużą siłę społeczną. Nie może jednak wyprowadzić ludzi na ulicę. Tego właśnie boi się jak ognia. Jeśli poleje się krew, to Orban straci cały kapitał zaufania, który zyskał. Węgrzy pragną zmian, ale boją się ulicznych zamieszek.

Ale sytuacja może się jeszcze wymknąć politykom z rąk?

Napięcie społeczne jest ogromne. Nastroje są coraz bardziej radykalne. Wystarczy iskra. Różne organizacje obywatelskie zapowiadają dziesiątki antyrządowych demonstracji, których kulminacja nastąpi 15 marca w rocznicę węgierskiej Wiosny Ludów. Ludzie wiedzą, że ten gabinet jest rządem oszustów. Drażni ich arogancja, technokratyczny styl władzy Gyurcsanya. Coraz więcej Węgrów żyje na granicy ubóstwa. Każdy widzi, że socjaliści mają dwie twarze. Sprzedają wizję nowoczesnej partii lewicowej, ale w polityce gospodarczej forsują liberalizm. Choć wciąż wielu Węgrów chce, by ich problemy rozwiązała za nich władza.

Czy jest prawdopodobne, że wynik referendum doprowadzi do rozpadu rządzącej koalicji?

Nie sądzę. Koalicja ma większość w Zgromadzeniu Narodowym, trzyma się mocno i wciąż rozdaje karty. Referendum nie jest dla niej wiążące. Socjaliści powtarzają od dłuższego czasu, że nie popełnią takiego błędu jak polskie PiS i nie zgodzą się na przedterminowe wybory. Sondaże są dla nich tragiczne. Mają tylko 15 procent poparcia. A rozpad koalicji w wyniku odejścia Związku Wolnych Demokratów również nie wchodzi w grę. Jedyną szansą liberałów jest przetrwanie obecnej kadencji. W razie przedterminowych wyborów mogliby się znaleźć poza parlamentem. Oczywiście liberałowie będą podejmowali próby załagodzenia kursu reform, ale w ramach rządzącej koalicji.

Może zatem koalicja wymieni premiera?

Jest to możliwe, ale partia zrobi to dopiero bliżej wyborów w roku 2010.

rozmawiał Andrzej Niewiadowski w Budapeszcie

Socjalistyczny premier Węgier Ferenc Gyurcsany zapowiedział wstrzymanie reformy szkolnictwa i służby zdrowia, która zakładała wprowadzenie opłat za naukę i wizyty u lekarza. To efekt niedzielnego referendum, w którym ponad 80 procent głosujących opowiedziało się przeciwko opłatom. Nad złagodzoną wersją reform ma się teraz zastanawiać parlament. Premier podkreśla, że „prawicy nie uda się go zmusić do złożenia dymisji”. Rz: Jak ocenia pan wynik referendum?

Pozostało 85% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1026
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022