43-letnia europosłanka prawicowej Unii na rzecz Ruchu Ludowego (UMP) po raz kolejny stała się bohaterką skandalu. Francuska telewizja M6 nagrała jedną z jej rozmów telefonicznych podczas kręcenia reportażu o posiedzeniu europarlamentu w Strasburgu. Była pani minister, która zapomniała zdjąć mikrofon przyczepiony do swej marynarki, skarżyła się na nudną pracę eurodeputowanej.
– Mam dosyć, dłużej tego nie wytrzymam. Myślę, że dojdzie do jakiejś tragedii przed upłynięciem mojego mandatu. Muszę udawać spryciarę, bo jest tu paru dziennikarzy i trwa wybór Barroso na przewodniczącego komisji – żaliła się Dati znajomej przez telefon.
Dodała, że z tego powodu musi pozostać na sali obrad. – Kiedy jesteś w Strasburgu, łatwo sprawdzić, czy głosowałaś czy nie. Jeżeli nie, to znaczy, że cię nie ma – podkreśliła.
Nad Sekwaną zawrzało. Dati zebrała cięgi nawet od własnej partii. – Uważam, że czasami to dobrze robi, kiedy zostaje się ponownie posłanką. To uczy skromności – oświadczył przewodniczący frakcji konserwatywnej w Parlamencie Europejskim Joseph Daul. I dodał: – Tu w europarlamencie nie ma ministrów. Tu jest się tylko numerem na liście.
Szef Frakcji Zielonych w parlamencie UE Daniel Cohn-Bendit ironizuje. – Wiedziałem, że ona długo nie wytrzyma. Jestem gotów się założyć o butelkę szampana, że niebawem wróci do Paryża – powiedział telewizji I-Tele.