67-letnia Dorit Beinisz prowadziła posiedzenie dotyczące zastosowania marihuany w medycynie. Nagle otrzymała cios między oczy. – Zobaczyliśmy but lecący z galerii dla publiczności, który ją trafił – mówił prokurator Tal Ron. Uderzenie było tak silne, że Beinisz spadła z fotela. „Jesteś skorumpowana! Skrzywdziłaś mnie!” – krzyczał napastnik. – Wyglądał jak szaleniec. Natychmiast został zatrzymany przez strażników – opowiadał Ron.

Tak naprawdę mężczyzna rzucił w kierunku pani prezes dwa buty, tyle że drugim nie trafił. Pierwszy jednak uderzył ją w nos, oko i czoło, a także rozbił okulary. Po godzinie wróciła do pracy.

– Sprawą zajęły się wszystkie media w Izraelu. Pierwszy raz zdarzyło się, by w naszego polityka ktoś rzucał butem – mówi „Rz” Daniel Bettini z izraelskiego dziennika „Jedijot Achronot”. I dodaje: – Wygląda na to, że to nowy trend wyrażania niechęci do polityków.

Od 2008 roku, kiedy but Irakijczyka poleciał w kierunku ówczesnego prezydenta USA George’a W. Busha, rzucanie obuwiem stało się bardzo popularne. W poniedziałek 40-letni Sudańczyk chciał trafić prezydenta swojego kraju Omara al Baszira, ale mu się nie udało.

Butem dostał za to premier Chin Wen Jiabao, kiedy odwiedzał Wielką Brytanię, a także prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili podczas wizyty w miasteczku niedaleko granicy z separatystyczną Abchazją. W Szwecji celem ataku był ambasador Izraela w tym kraju. W Nigerii oskarżony rzucił butem w sędziego. Nawet w Indiach taki atak przydarzył się kilku politykom. – Ludzie na całym świecie obrali nową drogę wyrażania swojego buntu przeciw przywódcom. Ale należy się cieszyć, że sięgają tylko po buty, a nie bardziej drastyczne metody – mówi „Rz” James Boys z American International University.