– Sprawiedliwość i prawo zatriumfowały nad polityką – mówił wczoraj uradowany de Villepin. Sąd oczyścił go z wszelkich zarzutów w aferze Clearstream, która od kilku lat rozpalała emocje Francuzów. Komentatorzy nad Sekwaną przewidują, że w 2012 roku de Villepin będzie rywalizował w wyborach prezydenckich z Nicolasem Sarkozym. Były premier mówił o takiej możliwości w ubiegłym roku.
Afera Clearstream stała się głównym narzędziem w dramatycznym pojedynku tych dwóch polityków o przywództwo francuskiej centroprawicy. Kiedy de Villepin został 31 maja 2005 roku premierem, Sarkozy objął resort spraw wewnętrznych w jego rządzie. Obaj panowie byli przedstawiani we francuskich mediach jako rywale różniący się zarówno charakterami, jak i poglądami politycznymi. De Villepin miał być zwolennikiem dotychczasowego, gaullistowskiego kursu Unii na rzecz Ruchu Ludowego (UMP), podczas gdy Sarkozy chciał jakoby wnieść świeży powiew do gabinetów partii, promując otwarcie na USA i liberalne rozwiązania ekonomiczne w miejsce tradycyjnego etatyzmu.
Podczas gdy obaj toczyli walkę o rząd dusz na prawicy, trwało śledztwo w pozornie zupełnie z tym niezwiązanej aferze do- tyczącej sprzedaży w 1991 roku Tajwanowi sześciu francuskich fregat. Aferę i serię zagadkowych zgonów osób w nią zamieszanych badał sędzia śledczy Renaud Van Ruymbeke. 3 maja 2004 roku otrzymał on list od tajemniczego informatora przedstawiającego się jako „kruk”. Radził on sędziemu, by zajął się luksemburskim bankiem Clearstream obsługującym „Francuzów, rosyjskich oligarchów i handlarzy narkotykami” oraz piorącym na gigantyczną skalę brudne pieniądze. Politycy mieli brać łapówki za sprzedaż fregat do Tajwanu i lokować pieniądze w Clearstream.
W kolejnych listach i na CD-ROM przysyłanych sędziemu „kruk” podawał konta w Clearstream i załączał listy nazwisk. Można było na nich znaleźć m.in. rosyjskiego oligarchę Michaiła Chodorkowskiego, miliardera Marca Richa, wiceszefa wielkiej europejskiej firmy lotniczej EADS Philippe’a Delmasa, a także Nicolasa Sarkozy’ego, ówczesnego ministra gospodarki.
Van Ruymbeke dogłębnie zbadał sprawę. Odkrył, że część nazwisk, w tym Sarkozy’ego, została dopisana do oryginalnych list. Zorientował się, że ktoś próbuje wrobić polityka. Wkrótce zaczęło się więc kolejne śledztwo, tym razem mające odpowiedzieć na pytanie: kto stoi za „krukiem”?