cWłoska lewica nie jest w stanie dojść do porozumienia w żadnej sprawie. Brakuje jej charyzmatycznego lidera. Rząd jest zakładnikiem radykalnej lewicy, zielonych i związków zawodowych. Panaceum ma być wielka Partia Demokratyczna (PD), która pod jednym sztandarem zjednoczy umiarkowaną lewicę i centrowych zwolenników Berlusconiego oraz zdyscyplinuje radykałów, którym grozi wypadnięcie na polityczny aut.
Niebawem mają się odbyć wybory przyszłego lidera PD, a potem zawiązanie partii, która liczy na głosy co najmniej 40 proc. wyborców. Nową twarzą lewicy nie może być stękający Romano Prodi, którego nawet sojusznicy nazywają pogardliwie mortadelą – tanią, grubą kiełbasą pochodzącą – jak premier – z okolic Bolonii.
Postawiono na Waltera Veltroniego (rocznik 1955), charyzmatycznego burmistrza Rzymu, który z komunisty przeobraził się w umiarkowanego lewicowca niekryjącego zamiłowania do kultury wyższej, ale kochającego też jazz, muzykę Beatlesów i Woody Allena.
Ciepły, miły w obejściu Veltroni zaczyna montować swój zespół, w którym roi się od intelektualistów i artystów. „Chcę widzieć w mojej drużynie za wszelką cenę Veronicę Berlusconi. Jest ona przeciwieństwem swego męża. Kocha kulturę, jest niezależna, ma otwarty umysł” – powiedział pismu „A”.
Veronica Berlusconi urodziła się jako Miriam Capponi w Bolonii w 1955 roku. Została aktorką i posługiwała się pseudonimem Veronica Lario. Poznała o 19 lat starszego i wówczas żonatego Berlusconiego, kiedy w 1980 roku kupił mediolański teatr, w którym grała. Gdy rok później występowała w Rzymie, poskarżyła mu się przez telefon, że marznie w hotelu.