Jego żona przejdzie zaś do historii jako pierwsza pani prezydent Argentyny wybrana w powszechnym głosowaniu. – Argentyńczycy mu tego nie zapomną, mam nadzieję, że nie będą za bardzo za nim tęsknić – mówiła.
To nie jest takie pewne. Ze sceny schodzi polityk, którego dobrze ocenia 70 proc. wyborców. Kochający mąż w wersji argentyńskiej? – Kirchner nie startuje, bo taka jest jego strategia – sprowadza „Rz” na ziemię Fernando Piana z argentyńskiego Radio Nacional. – W Argentynie można być prezydentem dwie czteroletnie kadencje. Ani roku dłużej. Kirchner jest zmęczony. Teraz będą więc cztery lata Cristiny, potem on wróci. Następnie znów będzie Cristina. Z ośmiu lat zrobi się 16.
Cristina kandyduje z Frontu na rzecz Zwycięstwa, lewicowego odłamu peronistów założonego przez jej męża. Może liczyć na 47 proc. głosów, jej rywalka socjalistka Elisa Carrió najwyżej na 17 proc. Pierwsza dama nie przewiduje wielkich zmian. Chce umacniać demokratyczne instytucje i pilnować dyscypliny budżetowej.
– Motorem kampanii Cristiny jest Nestor – mówi „Rz” Juan Pablo Morales z gazety „La Nacion”. – Opowiada o niej w każdym publicznym wystąpieniu. A ona zawsze jest u boku prezydenta. Ich strategią wyborczą jest ciągłe pokazywanie się razem. Podczas kampanii pierwsza dama skupiała się na drogich jej sercu tematach praw człowieka i promocji kobiet. Złościły ją pytania o to, co będzie robił Nestor, gdy ona wygra wybory. – Nikt mnie nie pytał, co ja będę robić po zwycięstwie męża. Nie pytano o to też Hillary – podkreślała. Amerykanka jest dla niej wzorem.
Dużo jeździła po świecie. Na zakupy – mówią złośliwi.