– Trudno oczekiwać natychmiastowego porozumienia we wszystkich sprawach. Ale jeśli Donald Tusk mówi, że Angela Merkel jest z polskiego punktu widzenia najlepszym niemieckim politykiem, to jest to doskonały punkt wyjścia – mówi „Rz” Karl Georg Wellmann, zajmujący się z ramienia CDU kontaktami z Polską.
Pochwały kandydata na szefa rządu pod adresem niemieckiej kanclerz wygłoszone na łamach „Gazety Wyborczej” zauważyła wczoraj większość mediów w Niemczech. Politycy nawołują do rozpoczęcia niezwłocznych rozmów z Polską na wielu płaszczyznach. Ale eksperci ostrzegają, że na wyniki trzeba będzie poczekać.
– Przez następne kilka miesięcy liczyć się będzie przede wszystkim atmosfera wzajemnych kontaktów – ocenia Cornelius Ochmann, ekspert fundacji Bertelsmanna.
Nie uda się jednak uniknąć drażliwych tematów. Pierwszym będzie prezentacja przez niemiecki rząd projektu koncepcji tzw. widocznego znaku, czyli placówki upamiętniającej przymusowe wysiedlenia Niemców i innych narodów w XX wieku. Ma to nastąpić przed końcem roku, prawdopodobnie po wizycie Donalda Tuska w Berlinie na przełomie listopada i grudnia.
– Zależy nam na tym, by Polska włączyła się do tego projektu – mówi nam jeden z niemieckich dyplomatów. Wielu naszych rozmówców w stolicy Niemiec jest zdania, że przekonanie Warszawy nie będzie łatwe. Pięciostronicowy projekt „widocznego znaku” jest już gotowy. Jedynym punktem spornym pomiędzy partnerami koalicyjnego rządu Angeli Merkel jest udział w tym przedsięwzięciu Eriki Steinbach. – Moja organizacja nie pozwoli sobie narzucić, kto ma ją reprezentować – oświadczyła w poniedziałek szefowa Związku Wypędzonych (BdV). Nie kryje, że zamierza zasiąść w radzie fundacji zarządzającej przyszłym miejscem pamięci. –