Im polityk częściej się uśmiecha, tym mniej ludzie mu ufają – do takiego wniosku doszli portugalscy naukowcy. Przepytali ponad 2,6 tysiąca ludzi. Niemal jednogłośnie, bez względu na wiek, wszyscy odpowiedzieli: nie ufamy politykom, którym uśmiech nie schodzi z twarzy. Zdaniem naukowców ten brak zaufania dotyczy wszystkich polityków na świecie. – Ludzie nie dadzą się oszukać i wcale mnie to nie zaskakuje – mówi specjalista od politycznego marketingu Eryk Mistewicz.
Komu, zgodnie z portugalską teorią, nie ufamy? Na pewno byłemu premierowi Włoch Silvio Berlusconiemu, o którym światowe gazety nieustannie pisały „wiecznie uśmiechnięty miliarder”. Również byłemu premierowi Wielkiej Brytanii Tony’emu Blairowi, który uśmiech miał niemal wymalowany na twarzy. W obu przypadkach permanentne uśmiechanie się nie pomogło nawet, gdy notowania premierów zaczęły gwałtownie spadać.
Uśmiech nie schodzi też z twarzy prezydenta Stanów Zjednoczonych. Jest tak charakterystyczny, że za 35 dolarów w Internecie można kupić maskę karnawałową „uśmiechniętego Busha” albo za 17 dolarów T-shirt z jego uśmiechem. Wielu Amerykanów do dziś pamięta, jak ich prezydent uśmiechał się, gdy mówił o huraganie Katrina, który spustoszył Nowy Orlean. Wytykają mu, że uśmiecha się, mówiąc o wojnie w Iraku. Że nie ma wyczucia i w niektórych sytuacjach powinien jednak okazywać więcej powagi.
Niektórym politykom szeroki uśmiech przysparza jednak popularności. Na przykład prezydent Francji Nicolas Sarkozy ciągle się uśmiecha. Uśmiechał się do dziennikarzy, nawet gdy wyszło na jaw, że się rozwodzi. Ale jego uśmiech jest lubiany. – Sarkozy ma uśmiech przylepiony do twarzy od 30 lat. Uśmiechał się, gdy był merem, deputowanym i gdy prowadził kampanię wyborczą Chiraca. Zawsze o to dbał. A my ufamy politykom, których uśmiechy są szczere i towarzyszą im od zawsze – przekonuje Mistewicz. – I nie chodzi o podniesienie kącików ust do góry, ale o energię, która bije z człowieka – dodaje.
Jeśli polityk zawsze był ponurakiem i nagle zaczął się częściej uśmiechać, ludzie mu nie wierzą. Tak jest w przypadku brytyjskiego premiera Gordona Browna. „Jego uśmiech jest fałszywy, a Brown jest najgorszym premierem, jakiego mieliśmy” – piszą internauci. Według ekspertów wielu polityków zachłysnęło się lekcjami socjotechniki i dlatego uśmiecha się na potęgę. – Ale nie dokończyli lekcji i nie nauczyli się, jak nie doprowadzić do przesytu i śmieszności – tłumaczy Mistewicz.