W komunikacie Biura Prasowego Watykanu wczoraj o 17 napisano, że do wizyty nie dojdzie „w następstwie dobrze znanych wydarzeń ostatnich dni”. Jeszcze kilka godzin wcześniej rektor uniwersytetu i Watykan zapewniali, że plany nie ulegają żadnym zmianom. Jednak potem grupa radykalnych studentów rozpoczęła okupację rektoratu. Przerwano ją dopiero wtedy, gdy rektor wydał zezwolenie na marsz protestacyjny na terenie uczelni w czasie papieskiej wizyty. Udział w proteście zapowiedzieli antyglobaliści, anarchiści, homoseksualiści, a nawet lewicowe związki zawodowe.
„Brak tolerancji” ze strony profesorów i studentów La Sapienzy ostro potępił premier Włoch Romano Prodi, ponawiając przy tym zaproszenie na uczelnię.
Podgrzewana przez anarchistów i antyklerykałów atmosfera gęstniała z dnia na dzień. Do akcji przystąpiło kilkuset ze 130 tysięcy studentów – i postawili na swoim. Stało się bowiem jasne, że podczas czwartkowej wizyty z pewnością dojdzie do starć z policją wezwaną przez rektora do ochrony wizyty. Można przypuszczać, że właśnie dlatego papież zrezygnował z zaproszenia, choć włoskie MSW zapewniało, że gwarantuje bezpieczeństwo Ojca Świętego.
W pierwszych komentarzach mówi się, że krzykliwa, nietolerancyjna mniejszość narzuciła swoją wolę większości. Benedykt XVI nie odwiedzi więc ufundowanego w 1303 r. przez Bonifacego VIII największego obecnie uniwersytetu w Europie, który gościł już Pawła VI i Jana Pawła II.
Benedykt XVI został zaproszony przez rektora i senat rzymskiej uczelni, by podzielił się swoimi uwagami na temat zniesienia kary śmierci. Mimo że zastrzeżenia zgłosiło zaledwie 67 spośród 4500 wykładowców, włoskie media wykreowały protest na wydarzenie miesiąca, jeśli nie roku.