Sławni i bogaci też miewają problemy egzystencjalne. Najlepszym przykładem jest żona Arnolda Schwarzeneggera, której nowa książka „Kim właściwie będziesz?” trafiła na listę bestesellerów „New York Timesa”.
Autorka skromnie przyznaje w książce, że jest „jakoś tam sławna”. Jej matka Eunice to siostra Johna i Roberta Kennedych i twórczyni igrzysk paraolimpijskich. Jej ojciec Robert Sargent Shriver był w 1972 roku demokratycznym kandydatem na wiceprezydenta USA. Jej męża, obecnie gubernatora Kalifornii, nikomu nie trzeba przedstawiać. A ona sama jest byłą dziennikarką telewizyjną i autorką sześciu bestsellerów.
Mimo to, jak wynika z jej nowej książki, jeszcze niedawno Shriver patrzyła w lustro, zadając samej sobie pytanie: kim właściwie jestem?
Nie chodzi o to, że jej mąż jest republikaninem, a ona poparcie dla demokratów ma w genach. Tu akurat Maria Shriver dokładnie wie, na czym stoi. 3 lutego 2008 roku, zaledwie cztery dni po tym, jak jej mąż oficjalnie poparł kandydaturę republikanina Johna McCaina na prezydenta USA, Maria poparła Baracka Obamę podczas jego wiecu wyborczego. – Mam dla was niespodziankę. Za chwilę stanie przed wami kobieta, która mówi własnym głosem, która podejmuje własne decyzje – ogłosiła żona kandydata Michelle Obama. Gdy na scenę wyszła Maria Shriver, tłum oszalał z radości.
– Wiem, co to znaczy, gdy ktoś w twojej rodzinie postanawia wystartować w wyborach. Ty masz własne plany, a on nagle mówi: startuję w wyborach – powiedziała Shriver.