Premier przyznał we wtorek, że przygotowanie zmian w tzw. ustawie kompetencyjnej to wykonanie porozumienia, jakie zawarł miesiąc temu podczas spotkania z prezydentem Lechem Kaczyńskim w Juracie. I wyjaśnił, jak rozumie zawarty kompromis. Jego zdaniem, gdyby Polska chciała odejść od zapisów traktatu lizbońskiego, w tym od mechanizmu z Joaniny i protokołu brytyjskiego, wymagałoby to takiego samego postępowania, jak w przypadku uchwalenia przystąpienia do traktatu. A to oznacza, że potrzebna byłaby zgoda 2/3 posłów, senatorów i podpisu prezydenta. Lub też sprawa rozstrzygana byłaby w referendum ogólnokrajowym.

Czy takie rozwiązanie satysfakcjonuje PiS? Poseł Karol Karski powiedział „Rz”, że propozycja jest warta rozmowy, ale „diabeł tkwi w szczegółach”. – Premier akceptuje 2/3 z naszych propozycji, a to oznacza o 1/3 cofnięcie się ze zobowiązania honorowego zaciągniętego w Juracie – ocenił.

Premier podkreślił, że zgodnie z ustaleniami zawartymi w Juracie Rządowe Centrum Legislacji przygotowało założenia nowelizacji ustawy kompetencyjnej. Ale według premiera projekt powinien pełnić rolę usługową wobec zmian opracowanych w Sejmie. Zdaniem Donalda Tuska to Prezydium Sejmu powinno nadać „ostateczny kształt” ustawie.

– Tam zasiadają przedstawiciele obozu rządzącego i opozycji – przypomniał. Jednocześnie skrytykował przygotowane przez PiS zmiany do ustawy kompetencyjnej. – W oczywisty sposób naruszają intencje konstytucji, zakładając, że rząd nie może prowadzić w istotnych europejskich sprawach polityki zagranicznej – ocenił.