Pierwsza wicepremier socjalistycznego rządu Maria Teresa Fernandez de la Vega pojechała do Niamej na konferencję „Kobiety na rzecz lepszego świata”. Ponoć była przekonana, że pozuje z ojcem i córkami. Mówi, iż jest w szoku.
Gazeta „El Mundo” inaczej przedstawia historię zdjęcia z poligamistą, zrobionego, gdy De la Vega zwiedzała jedno z lokalnych przedsiębiorstw. Towarzyszący jej biznesmen z Walencji wspomniał, że „jego zaufany człowiek” chciałby zrobić sobie z nią pamiątkowe zdjęcie w otoczeniu trzech małżonek i paru z 18 dzieci. Wicepremier zapytała, czy to rzeczywiście są jego żony. Przypierana do muru przez media tłumaczyła, że jej gafa wyjdzie Nigerkom na dobre. – Dobrze się stało, jeśli posłuży do zwrócenia uwagi na coś, co trzeba zwalczać i wykorzenić – mówiła.
De la Vega w Hiszpanii prowadziła krucjatę na rzecz zwiększenia udziału kobiet w kadrze zarządzającej firm prywatnych. Jest wiceszefową rządu, w którym – pierwszy raz w historii – kobiety mają liczebną przewagę nad mężczyznami (9:8). W kobiece ręce premier José Zapatero oddał nawet resort obrony. Zagwarantowanie równości płci traktuje na równi z zapewnieniem wzrostu gospodarczego. Powstało Ministerstwo Równości na czele z 31-letnią Bibianą Aido, najmłodszą minister w historii Hiszpanii.
De la Vega nie pierwszy raz kaja się z powodu zdjęcia. Na początku poprzedniej kadencji ona i wszystkie panie minister przywdziały wyszukane stroje i urządziły w ogrodach pałacu Moncloa sesję fotograficzną dla hiszpańskiego wydania „Vogue”. Trzeba było przepraszać lewicowy elektorat.