Czerwony Krzyż mówi tymczasem o nawet 130 tysiącach zabitych. W piątek deltę Irawadi zniszczoną przez huraganowe wiatry nawiedziły silne ulewy. Tysiące ludzi, stojąc w błocie i deszczu, czekały na przybycie transportów z pomocą humanitarną. Zdaniem międzynarodowych organizacji rządząca w Birmie junta wojskowa wciąż utrudnia przekazywanie darów. Na wizy do Birmy czekają przedstawiciele UE i ONZ. Eksperci alarmują, że natychmiastowej pomocy, głównie żywności i wody pitnej, potrzebuje 2,5 miliona ludzi. Jej brak może spowodować o wiele większą liczbę ofiar.
W mieście Labutta zanotowano pierwsze przypadki cholery. – Nic dziwnego, bo od czasu cyklonu ludzie piją tam tylko wodę zasoloną i zanieczyszczoną przez falę powodziową – powiedział jeden z członków organizacji humanitarnej Malteser przebywający w delcie Irawadi.