Ostatnia dwunarodowa koalicja funkcjonowała w Skopje i tak nad podziw długo: ponad półtora roku. Mniejszości albańskiej, która stanowi już, wedle ostrożnych szacunków, jedną czwartą ludności państwa, trudno znaleźć wspólny język i wspólne interesy z Macedończykami: rząd Nikoły Grujewskiego osłabiały spory o zakres praw społeczności albańskiej i kwestię uznania Kosowa.
Ostateczny cios zadało mu zawetowanie przez Grecję macedońskiej akcesji do NATO na kwietniowym szczycie w Bukareszcie. Dla macedońskich Albańczyków członkostwo w sojuszu warte jest nazwy kraju, z którą nie czują się zbyt związani. Macedończycy, co nietrudno zrozumieć, nie potrafią się jej wyrzec.
Przykład Serbii pokazuje, jak łatwo w takiej sytuacji o konflikt prowadzący niemal do katastrofy. Tym bardziej że macedońscy Albańczycy zamieszkują zwarty obszar wzdłuż granicy z Kosowem posiadającym niewyczerpane rezerwy broni, amunicji i radykalnych idei separatystycznych (cóż, że przyjmowanych przez niewielką tylko część populacji albańskiej w Macedonii; nie trzeba mieć za sobą większości, by obrzucić granatami posterunek policji).
Niełatwo być obywatelem kraju pozbawionego wyrazistych granic naturalnych, silnych sojuszników i niekwestionowanej przez nikogo tożsamości. Na wschodzie – Bułgaria, dość obojętna wobec problemów młodszego kuzyna. Na południu – Grecja, która, kierując się lękiem o dziedzictwo kulturowe, od 15 lat blokuje awans kraju nad Wardarem do normalnego świata, sprzeciwiając się używaniu przez Skopje nazwy Republika Macedonia. Jej mieszkańcy zgodzili się już zmienić flagę i godło, zbyt otwarcie odwołujące się do dziedzictwa Aleksandra Wielkiego, wielekroć przysięgali, że nie zamierzają rozniecać separatyzmów – wszystko na próżno.
Kwietniowe weto Grecji zamknęło Macedonii na nieokreślony czas członkostwo w sojuszu. Podobny los czeka zapewne jej aspiracje unijne, w ONZ nadal musi funkcjonować pod enigmatyczną nazwą FYROM (angielski skrót od Byłej Jugosłowiańskiej Republiki Macedonii). Na otarcie łez otrzymała od USA propozycję strategicznego partnerstwa, od UE zaś – zapowiedź liberalizacji reżimu wizowego.