Być albo nie być McCaina

Teraz albo nigdy – tak w skrócie można określić sytuację republikanina, który zostaje coraz dalej za plecami demokratycznego rywala

Aktualizacja: 16.10.2008 05:16 Publikacja: 15.10.2008 20:16

Barack Obama

Barack Obama

Foto: Reuters

Przez całe dorosłe życie Andrew Donohoe, emeryt z podwaszyngtońskich przedmieść w stanie Wirginia, głosował na republikańskich kandydatów do prezydentury. Jednak w tym roku poważnie zastanawia się nad tym, czy po raz pierwszy nie zagłosować na kandydata demokratów. – Ostatnie osiem lat republikańskich rządów to pasmo katastrof – wyjaśnia. Wciąż jednak się waha. – Po ostatniej debacie zdecyduję, mam już dosyć tego zastanawiania się – dodaje.

Gdy zamykaliśmy to wydanie „Rz”, debata miała się dopiero rozpocząć. Rozterki pana Donohoe najlepiej ilustrują jednak ogrom wyzwań, jakie stoją przed McCainem.

Nawet w takich stanach jak Wirginia, która od 44 lat nieodmiennie głosowała w wyborach prezydenckich na republikanina, senator z Arizony traci grunt pod nogami. W wielu miejscach, w których jeszcze cztery lata temu George W. Bush wygrywał z łatwością mimo niezbyt wysokiej popularności, dziś większość wyborców skłania się ku Obamie – od Kolorado przez Karolinę Północną aż po kluczową dla wyniku wyborów Florydę. Nic dziwnego, że przewaga Obamy nad McCainem w ogólnokrajowych sondażach utrzymuje się od paru tygodni na stałym poziomie średnio sześć – siedem punktów procentowych. Według najnowszego sondażu „New York Timesa” i telewizji CBS wynosi ona aż 14 procent. Nawet wyniki najnowszej ankiety Reutersa i Instytutu Zogby’ego, w której przewaga Obamy spadła z sześciu do czterech punktów, trudno uznać za obiecujące dla republikanina. – To nie koniec walki, ale niewiele się zmienia. Nie wygląda na to, by zachodziły jakieś dramatyczne zwroty akcji – oświadczył główny autor badania John Zogby.

Sędziwy John McCain ma jednak jeszcze iskierkę nadziei: podobnie jak pan Donohoe wielu wyborców wciąż ma wątpliwości. I wielu zamierza podjąć ostateczną decyzję po obejrzeniu ostatniej debaty. Dlatego McCain stał wczoraj wieczorem przed bodajże największą próbą w swej długiej karierze politycznej. – John musi po prostu być sobą – mówił przed debatą przyjaciel McCaina i jego niedawny rywal w prawyborach, były burmistrz Nowego Jorku Rudy Giuliani.

Jak podaje magazyn „Politico”, w obozie McCaina panuje zażarty spór co do dalszej strategii. Sarah Palin, a także kilku czołowych doradców republikańskiego senatora, namawia go do uderzenia w punkt, który uważają za piętę achillesową Obamy: jego wieloletnią przyjaźń z pastorem Jeremiahem Wrightem. Kontrowersje, jakie wybuchły wiosną wokół niektórych wypowiedzi czarnego duchownego z Chicago, ucichły, gdy Obama zerwał 20-letnią znajomość z pastorem, który udzielał mu ślubu i ochrzcił obie jego córki. Zdaniem niektórych republikańskich strategów wyciągnięcie z powrotem na światło dzienne sprawy Wrighta i jego trudnych do przyjęcia dla wielu białych Amerykanów słów o nierówności rasowej to jedna z ostatnich szans dla McCaina. On sam jest jednak temu niechętny, obawia się bowiem wywołania rasistowskich nastrojów.

Senator woli inne kierunki ataku, takie jak związki Obamy z byłym lewicowym terrorystą (a obecnie szanowanym obywatelem Chicago) Williamem Ayersem czy Stowarzyszeniem Organizacji Środowiskowych na rzecz Reformy Teraz (ACORN). Tej liberalnej organizacji udało się w ciągu ostatniego półtora roku namówić do zarejestrowania się ponad 1,3 mln nowych wyborców, w tym wielu młodych mieszkańców biednych murzyńskich dzielnic. Zdecydowana większość to potencjalny elektorat Obamy. Przed paroma dniami wyszło jednak na jaw, że wielu nowo zarejestrowanych przy współudziale ACORN wyborców to postaci fikcyjne, takie jak Myszka Miki czy „sobowtóry” zawodników drużyny futbolowej Dallas Cowboys. We wtorek McCain wezwał władze do wszczęcia dochodzenia w sprawie „oszustw wyborczych, jakie trwają w stanach bitewnych”. Przypomniał też o osobistych związkach Obamy z ACORN: w połowie lat 90. Obama reprezentował tę organizację w procesie sądowym.

Wszystkie te przepychanki bledną jednak wobec głównego zmartwienia wyborców, jakim jest stan gospodarki. Kandydaci prześcigają się w propozycjach jej ratowania. W poniedziałek Obama zaprezentował swój program, zapowiadając m.in. ulgi podatkowe dla firm za każde nowo stworzone stanowisko pracy oraz trzymiesięczne moratorium na przejmowanie przez banki domów obciążonych niespłacanymi kredytami hipotecznymi. We wtorek McCain odpowiedział, przedstawiając własny plan wspomagający emerytów, drobnych inwestorów giełdowych i bezrobotnych.

Przez ostatnie dwa dni doradcy obu kandydatów wyśmiewali w telewizji propozycje drugiej strony. Obserwatorzy są zgodni: żaden plan nie zmieniłby znacząco sytuacji gospodarczej.

[ramka][link=http://blog.rp.pl/gillert/2008/10/15/byc-albo-nie-byc-mccaina/]Skomentuj[/link][/ramka]

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019