Ulotkę rozesłaną latem ubiegłego roku do najważniejszych niemieckich polityków i instytucji. Steinbach poczuła się zniesławiona broszurą.

Już wcześniej niemiecki sąd zakazał kolportowania ulotki. Powiernictwu Polskiemu nakazano także zapłatę honorariów niemieckim adwokatom Eriki Steinbach oraz przekazanie 50 tysięcy euro tytułem zadośćuczynienia Związkowi Wypędzonych.

Jak poinformowała twórczyni Powiernictwa Polskiego, senator Dorota Arciszewska-Mielewczyk - Powiernictwo będzie się od tego wyroku odwoływać, nawet do Międzynarodowego Trybunału w Strasburgu. Zdaniem Arciszewskiej-Mielewczyk w świetle wyroku sądu w Kolonii - nie jest możliwa krytyka Związku Wypędzonych i działalności politycznej Eriki Steinbach.

Ponadto Powiernictwo Polskie poinformowało na swojej stronie internetowej, że podtrzymanie wyroku, jaki zapadł przez niemieckim sądem w pierwszej instancji oznacza bankructwo polskiego stowarzyszenia. Powiernictwo nie będzie bowiem w stanie zapłacić 50 tysięcy euro zadośćuczynienia Związkowi Wypędzonych.

Powiernictwo porównuje swoją walkę w sądzie niemalże do pojedynku Dawida z Goliatem. Jak czytamy w internetowym oświadczeniu polskiego stowarzyszenia - naprzeciwko Związku Wypędzonych, organizacji o milionowym budżecie, korzystającej również z dotacji państwa, staje Powiernictwo Polskie - organizacja stworzona przez grupę zapaleńców, działająca w oparciu o wolontariat i drobne datki. Powiernictwo Polskie ocenia, że pozew o naruszenie dóbr osobistych Eriki Steinbach to jedynie pretekst, a w rzeczywistości chodzi o to, aby "pozytywna ocena działalności Związku Wypędzonych stanowiła wartość podlegającą ochronie prawnej".