– To tragedia, której nie można powstrzymać tylko pieniędzmi, której nie można powstrzymać, rozdając prezerwatywy, bo one jeszcze potęgują problem – mówił Benedykt XVI w połowie marca, w drodze na pielgrzymkę do Afryki.
Jego słowa wzbudziły kryty-kę wielu polityków i organizacji pozarządowych. Ale żadne państwo oficjalnie nie protestowało. Pierwsza zrobi to Belgia, choć jej chadecki premier Herman Van Rompuy nie jest wielkim entuzjastą tego posunięcia. Ale nie ma wyjścia: zobowiąże go do tego rezolucja parlamentu federalnego. Formalny protest ma przekazać papieskiemu nuncjuszowi szef belgijskiej dyplomacji.
[wyimek]Chadecki premier nie jest entuzjastą protestu, ale to parlament federalny decyduje[/wyimek]
Rezolucję potępiającą słowa papieża popierają wszystkie partie poza dwoma ugrupowaniami flamandzkimi – skrajnie prawicowym Vlaams Belang i nacjonalistyczną N-VA. W środę przyjęła ją zdecydowaną większością głosów Komisja Spraw Zagranicznych, co oznacza, że akceptacja ze strony całej izby jest praktycznie przesądzona.
Początkowo projekt rezolucji był nawet bardziej radykalny. Część deputowanych lewicy chciała odwołania belgijskiego ambasadora ze Stolicy Apostolskiej i nazwania papieskich słów „niebezpiecznymi i nieodpowiedzialnymi”.