Oprócz arabskiego na Górze Przepaści można było usłyszeć wczoraj co najmniej 100 języków, a ponad głowami wiernych powiewały flagi kilkudziesięciu krajów. – Cała Afryka kocha papieża! Kilka tygodni temu podczas pielgrzymki na nasz kontynent podbił nasze serca. Dlatego tu przyjechaliśmy – mówił stojący obok mnie Manuel Pedro z Angoli, który przez całą mszę wymachiwał flagą swego kraju.
Kilka rzędów wyżej stała grupa pielgrzymów ze Sri Lanki. Także z dumą prezentowali swoje barwy narodowe i koszulki z wizerunkiem papieża na tle zarysu linii brzegowej ich rodzinnej wyspy. – Nie sądziłem, że dożyję takiej chwili. Że kiedyś z tak bliskiej odległości zobaczę papieża. Gdy odprawiał mszę, przez długą chwilę patrzył mi w oczy. Jak opowiem to w domu, w Kolombo, nikt mi nie uwierzy – krzyczał Fernando Goshon.
Jego słowa zagłuszało walenie w bębny, jakim zakończenie mszy uczciła stuosobowa grupa młodych ludzi z Portoryko. – Lecieliśmy cały dzień, żeby wziąć udział w tej mszy. Gdy się dowiedzieliśmy, że papież przyjeżdża do Ziemi Świętej, uznaliśmy, iż ta wyprawa nie może się odbyć bez przedstawicieli Portoryko – wyjaśnił Eric Rodrigez. – Benedykt był dzisiaj świetny. Na żywo wypada dużo lepiej niż w telewizji – dodał.
Liczący ok. 50 tys. osób wielonarodowy tłum odzwierciedlał wielkość Kościoła powszechnego. Jasnowłosi, nasmarowani kremem do opalania Szwedzi obok krępych, brązowych Hindusów. Żujący gumę podczas mszy świętej Amerykanie obok zawiniętych w beduińskie chusty Syryjczyków. Piegowaci Irlandczycy, Japończycy z aparatami fotograficznymi, Francuzi, Australijczycy i – tradycyjnie w bardzo licznej grupie – Polacy. – Przybyliśmy tu z różnych stron świata, mówimy wieloma językami, ale łączy nas wiara w Boga i miłość do Benedykta XVI. Jutro pojedziemy za papieżem do innej części świata – powiedziała Dominika Sawicka z Krakowa, która na mszę przyszła w koszulce polskiej reprezentacji piłkarskiej z numerem 10.
[ramka][b]Papież i liderzy Izraela [/b]
Szymon Peres pozytywnie ocenił pielgrzymkę Benedykta XVI do Ziemi Świętej, dystansując się od krytycznych opinii wypowiadanych pod adresem papieża przez niektórych izraelskich polityków i rabinów. Zarzucają mu, że w Yad Vashem zbyt chłodno mówił o Holokauście, nie odniósł się do służby w Hitlerjugend i nie przeprosił za grzechy Kościoła katolickiego wobec Żydów. Peres powiedział “Corriere della Sera”, że przyczyną takiego odbioru słów papieża był “brak odpowiedniej organizacji”. Kontrowersje w Izraelu wywołało też poparcie, jakiego podczas pobytu na Zachodnim Brzegu Jordanu papież udzielił palestyńskim aspiracjom niepodległościowym.