Poprawki zaproponowane przez prezydenta Dmitrija Miedwiediewa izba niższa parlamentu przyjęła wczoraj w pierwszym czytaniu. Zmiany przeprowadzono w pośpiechu. Poprawki zgłoszone kilkanaście dni temu mają być ostatecznie przyjęte w tym tygodniu. Wówczas kandydata na stanowisko przewodniczącego i jego zastępców będzie wskazywać głowa państwa, a następnie zatwierdzać Rada Federacji. Dotychczas w podobnym trybie powoływano 19 sędziów Trybunału, którzy wybierali swojego przewodniczącego.
– To dobra decyzja – cieszyli się wczoraj posłowie Jednej Rosji, którzy sprawnie projekt przegłosowali. Wedle skleconej naprędce argumentacji Kremla zmiany mają ujednolicić system sprawiedliwości. Szef Trybunału będzie odtąd wybierany w takim trybie jak przewodniczący Sądu Najwyższego i Arbitrażowego.
De facto ostateczną instancją wybierającą sędziego będzie jednak Kreml. Krytycy tego pomysłu uważają, że jest on sprzeczny z zasadą niezawisłości sądów i duchem konstytucji. – Tak naprawdę to bardziej taka symboliczna kropka nad „i” niż rzeczywista zmiana, bo Trybunał i bez tego jest lojalny wobec władz – mówi „Rz” politolog Dmitrij Orieszkin. Wspomina 2004 r., gdy z inicjatywy Władimira Putina wybory gubernatorów zastąpiono prezydenckimi nominacjami zatwierdzanymi przez lokalne parlamenty.
– Walerij Zorkin (obecny przewodniczący – red.) stanął wtedy po stronie Kremla, nie widząc w tym nic sprzecznego z konstytucją – przypomina Orieszkin.
Jakby tego było mało, Zorkin podczas wczorajszego spotkania z prezydentem zaproponował wydłużenie kadencji przewodniczącego Trybunału z trzech do sześciu lat! A Miedwiediew od razu zgłosił tę poprawkę do drugiego czytania.